– Szkoły górnicze zlikwidowano pod koniec lat 90., ich reaktywacja trzy, cztery lata temu wznowiła zainteresowanie górnictwem, ale teraz jest coraz gorzej – przyznaje szef górniczej "Solidarności" Dominik Kolorz. Powód? 1200 zł netto w Kompanii Węglowej, ok. 1400 – 1500 zł w Katowickim Holdingu Węglowym i ok. 2 tys. zł w Jastrzębskiej Spółce Węglowej – tyle mogą zarobić na dzień dobry górnicy tuż po szkole.
Zdaniem Kolorza, choć niskie zarobki odstraszają, to nie są jedynym powodem braku chętnych do pracy. – Katastrofa w Halembie zwróciła uwagę na to, jaki to niebezpieczny zawód. Młodzi ludzie nie chcą tracić zdrowia i życia. Poza tym na zawód górnika patrzy się przez pryzmat człowieka, który nie jest za dobrze wykształcony, a przyjeżdża do Warszawy z kilofem zabierać pieniądze podatników. Taki stereotyp odstrasza – uważa Kolorz.
Najbardziej odczuwają to szkoły związane z Kompanią Węglową (jest ich kilka – m.in. w Wodzisławiu i Rudzie Śląskiej). Na 800 miejsc w pierwszych klasach górniczych w tym roku obsadzono połowę. – Do 2015 r. z naszych kopalń odejdzie na emeryturę 33 tys. ludzi. To ogromny ubytek w zatrudnieniu – nie ukrywa rzecznik KW SA Zbigniew Madej i dodaje, że chętnych do zajęcia wolnych miejsc pracy nie przybywa. Próbą ich przyciągnięcia ma być w KW wzrost płac. Z informacji "Rz" wynika, że KW od 2008 r. podniesie je maksymalnie o 10 proc.
– Od nowego roku chcemy wprowadzić bezpłatne szkolenia zawodowe dla osób po 18. roku życia, które np. mają maturę, a nie mają uprawnień górniczych – zapowiada Madej.
– Kiedyś każda kopalnia miała swoją szkołę, teraz my jako spółka mamy umowę o gwarancji zatrudnienia z dwoma placówkami w Katowicach i jedną w Mysłowicach – wylicza Piotr Ostaszewski, kierownik zespołu polityki zatrudnieniowej w KHW SA. Rok temu do KHW przyszło pracować 100 absolwentów, a w tym tylko 70. A co roku na emeryturę w KHW przechodzi 1000 – 1500 pracowników dołowych.