Decyzja nie podoba się tanim liniom lotniczym. Od lat tacy przewoźnicy, jak Ryanair czy Wizz Air, tną ceny biletów lotniczych, ale tylko do poziomu, gdzie napotykają podatki i opłaty, na które nie mają wpływu. Znaczną część z nich stanowią opłaty lotniskowe. Ryanair musi już płacić dwa razy więcej londyńskiemu lotnisku Stanstead, a w tym roku jego wydatki na ten cel jeszcze wzrosną. Stanstead buduje bowiem nowoczesny terminal i kosztami obciąża przewoźników. – Takie praktyki są niezgodne z zasadą, że płaci użytkownik. Bo zmuszają do kontrybucji finansowej za nowy terminal przewoźników, którzy być może nigdy z niego nie skorzystają – mówi John Hanlon, sekretarz generalny ELFAA, europejskiego stowarzyszenia tanich przewoźników.Te argumenty nie przekonały eurodeputowanych. Lotniska będą mogły dokładać do cen biletów podatek za przyszły terminal. Jedyny warunek: musi on być wyraźnie opisany, a czas jego trwania z góry określony.
Parlament Europejski zdecydował się również przyjąć przepisy, które zmuszą lotniska do przejrzystości opłat i niedyskryminowania poszczególnych przewoźników. Bruksela nie zdecydowała o zobowiązaniu lotnisk w UE do stosowania jednolitej taryfy, bo uznała, że warunki ich działania są zbyt różne. Ale według nowych przepisów linie lotnicze będą miały prawo żądać wyjaśnień dotyczących opłat, a w ostateczności zaskarżyć stawki do nowo tworzonych urzędów.
W Polsce to prawo będzie dotyczyło tylko Okęcia. Eurodeputowani zdecydowali bowiem o złagodzeniu propozycji KE i uznali, że tylko porty obsługujące rocznie ponad pięć milionów pasażerów lub ponad 15 procent całego krajowego ruchu lotniczego będą objęte kontrolą. W sumie będzie to 67 lotnisk w całej UE.
Dyrektywa przyjęta przez PE musi być jeszcze zaakceptowana przez większość państw członkowskich.