Wczoraj poinformowała o najnowszym wniosku w sprawie, którą uważa za poważną: niezależności regulatora. W Polsce premier może odwołać szefa Urzędu Komunikacji Elektronicznej w każdej chwili. – Widzimy już co prawda próby zmian, ale nie możemy wstrzymać wniosków do ETS – powiedział „Rz” Martin Selmayr, rzecznik prasowy KE. Urzędnicy Komisji wiedzą, że Ministerstwo Infrastruktury przygotowało już projekt nowego prawa, który wprowadza kadencyjność szefa UKE i poprawia jeszcze kilka innych przepisów, które kwestionuje Bruksela. Ale na razie nie zaakceptował go rząd. – Nie wystarczą nam dobre intencje – powiedział Selmayr.
Komisja rozpoczęła również wczoraj postępowanie przeciw Polsce za zbyt restrykcyjne przepisy dotyczące konieczności zawierania przez operatora nowych kontraktów z klientem, gdy zajdzie nawet najmniejsza zmiana w regulaminie usługi. – To zniechęca operatorów do zmian, nawet korzystnych dla klienta. Konieczność informowania o możliwości zerwania kontraktu powinna dotyczyć tylko sytuacji, gdy warunki zmieniają się na gorsze dla klienta – mówi urzędnik KE. Ponadto Komisja wezwała też Polskę do zmiany przepisów dających UKE prawo do akceptowania cennika internetowego klientów indywidualnych. Według Brukseli UKE może ingerować wyłącznie w ceny na rynku hurtowym.
Bruksela stawia nas przed sądem również za zakaz handlu nasionami genetycznie modyfikowanymi. Wcześniej wysyłała nam upomnienia, że zakaz jest niezgodny z prawem. Być może sprawy uda się uniknąć, bo wczoraj resort środowiska zapowiedział, że zakwestionowane przepisy będą zmienione. Na razie na wcześniejszym etapie jest nakaz zmiany przepisów dotyczących obniżonej, 7-procentowej, stawki VAT na ubranka i buciki dziecięce. Komisja przesyła nam list w tej sprawie, ale jeśli nie podniesiemy VAT do poziomu standardowego, grozi nam ETS.
Wczoraj Komisja ogłosiła też, że rozpoczyna postępowanie dotyczące dyskryminacji supermarketów. Pisaliśmy o tym w „Rz” 29 stycznia. Chodzi o ustawę, która utrudnia budowę obiektów handlowych o powierzchni powyżej 400 mkw. Według Brukseli ustawa narusza zasadę swobody gospodarowania i zmusza inwestorów do przechodzenia kosztownej procedury biurokratycznej.