Janusz Filipiak, prezes giełdowego ComArchu i klubu sportowego Cracovia, złożył do sądu zażalenie na sposób, w jaki został w sobotę zatrzymany i przesłuchiwany. – Jedno zostało już złożone, drugie trafi do sądu dziś – powiedział „Rz” – Od tej pory nie chcę już komentować tych zdarzeń i ich okoliczności, jakkolwiek będę informował o ewentualnych nowych faktach. Zażalenia dotyczą głównie sposobu zatrzymania: użycia kajdanek, przesłuchanie dopiero po kilkunastu godzinach od zatrzymania, o 3 w nocy. Z kolei prawnicy uważają, że zastosowane metody, jak choćby poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł, są niewspółmierne do zarzucanych prezesowi czynów.
Sposób, w jaki potraktowano Janusza Filipiaka, oburza przedsiębiorców. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych wystosowała w tej sprawie protest. – To wciąż chory system pozwalający tak traktować osoby, które nawet nie są podejrzane - mówi Andrzej Arendarski, szef Krajowej Izby Gospodarczej. Domaga się, aby minister sprawiedliwości wyjaśnił zachowanie organów ścigania i sprawdzi, kto wydał w tej sprawie decyzje.– To jest zły precedens. – zauważa prof. Artur Far-Nowak z SGH. – Takie zachowanie służb ma niedobry wpływ na postępowanie karne. Daje przyzwolenie na myślenie o zatrzymanym jako o winnym.
Krakowska prokuratura zarzuciła prezesowi Cracovii pomocnictwo w antydatowaniu kontraktu byłego piłkarza tego klubu Pawła Drumlaka oraz naruszenie jego praw pracowniczych. Biznesmen nie przyznał się do zarzucanych czynów.
Adam Bodnar, Helsińska Fundacja Praw Człowieka
Zatrzymanie prof. Janusza Filipiaka budzi poważne wątpliwości.Czyn, który mu się zarzuca, nie uzasadniał zastosowania takiego nagłego trybu postępowania. Tym bardziej że nigdzie się nie ukrywał ani nie utrudniał działań prokuraturze. Zamiast przetrzymywania w policyjnym areszcie wystarczyłoby normalne wezwanie na przesłuchanie w zwykły dzień.Potraktowanie w ten sposób osoby powszechnie znanej i szanowanej każe postawić pytanie, czy ta sprawa nie ma jakiegoś drugiego dna. Mam nadzieję, że zastosowane wobec niego środki właściwie oceni sąd. Helsińska Fundacja Praw Człowieka będzie monitorować tę sprawę.