Miasta te odpowiadają ponad połowie rynku. Tymczasem w I kw. 2008 r. sprzedano w tych aglomeracjach niewiele ponad 8,8 tys. nowych lokali – wylicza REAS, firma doradcza na rynku nieruchomości. Czy to już kryzys? – Jesteśmy od niego bardzo dalecy – zapewnia Kazimierz Kirejczyk, prezes REAS. – Spośród ponad 30 tys. lokali już wybudowane to niecałe 2 tys. W Hiszpanii niesprzedanych gotowych nowych mieszkań jest ok. 1 mln. Na klientów czeka tam trzyletnia produkcja deweloperów.
Kirejczyk tłumaczy, że sygnały o problemach na naszym rynku wynikają z rozbudzonych oczekiwań. Porównując z tym, co się działo w 2006 czy na początku 2007 roku, teraz sprzedaż faktycznie jest niższa. Ale nie drastycznie niższa. W I kw. 2007 w Warszawie sprzedano prawie 7 tys. lokali. W I kw. tego roku – niemal 5 tys. Tyle że rok temu oferta obejmowała 6,3 tys. mieszkań, w tym – już ponad 13 tys.
W I kw. 2007 r. deweloperzy sprzedali 81 proc. lokali, które mieli oddać w perspektywie roku. Na koniec marca 2008 znaleźli chętnych na 59 proc. mieszkań, które planują ukończyć w ciągu roku. – Ale to wciąż wielki odsetek i dowód na to, że z rynkiem nie jest tak źle – komentuje Kirejczyk.
Co zatem będzie się działo z cenami? – One nie spadają i raczej nie spadną – uważa Kirejczyk. Tłumaczy, że deweloperzy mogą ciąć ceny i przyspieszać dzięki temu sprzedaż albo utrzymać ceny, wydłużając okres sprzedaży. W drugim wypadku będą się jednak musieli postarać o finansowanie inne niż z wpłat klientów.
– I raczej wybiorą tę właśnie opcję. Mimo że dłuższy okres sprzedaży może oznaczać dla niektórych firm problemy z płynnością – przewiduje Kirejczyk. Dodaje, że o zachowaniu rynku zdecyduje postawa instytucji finansowych. Na razie nie ma jednak powodów, by wycofywały się z finansowania deweloperów czy udzielania klientom kredytów hipotecznych.