Czarne złoto w cenie

Górnicy czekają na następcę Eugeniusza Postolskiego. Czas nagli, bo zbliża się prywatyzacja spółek węglowych, a branża nie ma swojego wiceministra

Publikacja: 07.05.2008 04:15

Czarne złoto w cenie

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Maksymilian Klank (były szef Kompanii Węglowej), Zbigniew Łukaszczyk (wojewoda śląski), Mirosław Kugiel (nowo wybrany prezes KW) i Leszek Jarno (były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej) – to czterej wymieniani na Śląsku na giełdzie kandydatów na nowego wiceministra gospodarki ds. górnictwa. Jeden z nich może zastąpić Eugeniusza Postolskiego odwołanego na własną prośbę półtora tygodnia temu.

– To musi być ktoś stąd, kto zna branżę, wolelibyśmy nie mieć drugiego Pawła Poncyljusza – ocenia Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Jedno z tych nazwisk pada najczęściej: Jarno. – To świetny fachowiec, postawił JSW na nogi – mówi jeden z jego byłych współpracowników. Związkowcy też stawiają na niego. – Ale Jarno pracujący teraz jako prezes Odlewni Żeliwa SA dla grupy kapitałowej Gwarant na objęcie funkcji może się nie zgodzić, choćby ze względów finansowych – mówi jeden z naszych rozmówców.

Może więc nowy prezes KW – wybrany 25 kwietnia Mirosław Kugiel? Do dziś nie odbyło się walne, które zatwierdziłoby jego wybór. Gdyby Kugiel poszedł do ministerstwa, Kompania zostałaby bez prezesa.

– Trzeba byłoby powtórzyć konkurs – mówi Zbigniew Madej, rzecznik KW. Tyle że nieoficjalnie wiadomo, iż górniczy minister ma być z PSL, a czterem faworytom bliżej jest do PO.

– PSL nie ma już na Śląsku silnego kandydata. Na przykład Klemens Ścierski już w listopadzie odmówił objęcia tej funkcji. Być może więc premier Pawlak powoła dwóch ministrów, oddając górnictwo PO, a dla PSL zostawiając energetykę, którą też zajmował się Postolski – mówi jeden z rozmówców „Rz”.

Branży niezbędny jest wiceminister fachowiec, bo stoją przed nią ogromne wyzwania. Chińczycy zmniejszyli w 2007 r. eksport węgla, bo zima ograniczyła wydobycie surowca. Im węgla mniej, tym droższy. Tona w portach ARA (Amsterdam – Rotterdam – Antwerpia) osiągnęła rekordową cenę 150 dolarów (ok. 325 zł, podczas gdy w Polsce, już po podwyżkach o średnio 11 proc., tona czarnego złota kosztuje średnio ok. 200 zł). Dla porównania półtora roku temu było to ok. 50 dolarów.

Rekordy cenowe bije najlepszy węgiel koksujący. Nippon Steel, japoński koncern stalowy, i BHP Billiton, firma australisko-brytyjska, ustaliły swoją cenę dostaw na 300 dolarów – to o 210 proc. więcej niż rok temu.

Przy niskich cenach w Polsce spółki nie są w stanie wypracować zysków, które pozwoliłyby wygospodarować 19 mld zł planowanych do 2015 r. na inwestycje. Co gorsza nie wykorzystują światowej koniunktury na węgiel, ograniczając eksport. Nasze wydobycie spada (w 2007 r. było o 7 mln ton mniejsze niż w 2006 r.), tymczasem zapotrzebowanie elektrowni na paliwo nie maleje (90 proc. energii w Polsce wytwarza się z węgla, w tym 65 proc. z kamiennego).

– Bez zabezpieczenia dostaw paliw stałych nie ma szans na pokrycie rosnącego zapotrzebowania na energię – uważa Janusz Steinhoff, były minister gospodarki.

Po 17 latach restrukturyzacji, w której najważniejsza była likwidacja nierentownych kopalń i obniżanie zatrudnienia, okazuje się, że węgla może być za mało. Od 1989 r. liczba czynnych kopalń zmniejszyła się z 70 do 31. Wydobycie wyniosło w 2007 r. ok. 87 mln ton, co wobec 177,7 mln w 1989 r. oznacza spadek o 47 proc.

Dlatego spółki węglowe zastanawiają się, jak przywrócić życie dawnym kopalniom. Na przykład Katowicki Holding Węglowy planuje sięgnąć po złoża zamkniętej Niwki-Modrzejów. Kompania podpisała list intencyjny z RWE, by na bazie zamkniętego Czeczota stworzyć elektrownię, w której będzie zgazowywany węgiel do produkcji energii. Z kolei po złoża zamkniętych kopalń Morcinek i Dębieńsko chce sięgnąć niderlandzki koncern New World Resources. Pełną parą idą też prace nad nowymi polami wydobywczymi – Stefanów 2 w Bogdance oraz Pawłowice i Bzie-Dębina w JSW.

Ale spółkom węglowym pieniędzy na inwestycje brakuje, choć zapowiadają, że tylko w 2008 r. wydadzą na nie 2,5 mld zł. Tyle że np. KW, największa branżowa spółka w Europie, ma zobowiązania na kwotę ok. 5 mld zł. Na dodatek musi w tym roku przeznaczyć 600 mln zł na ustalone z górnikami podwyżki płac. Trudno jej będzie skończyć rok na plusie, jeśli nie uda się sprzedaż Silesii w Czechowicach-Dziedzicach szkockiej firmie Gibson Group, która oferuje ok. 250 mln zł. Transakcja wciąż się opóźnia.

Kompania nie może szukać ratunku na giełdzie. Szacuje się, że przez najbliższych pięć lat nie będzie na to przygotowana, w przeciwieństwie do KHW i Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz lubelskiej Bogdanki (ta ostatnia ma zadebiutować na giełdzie na Barbórkę lub na przełomie 2008 i 2009 r.). Załoga KHW w listopadzie 2007 r. zgodziła się na upublicznienie ok. 30 proc. akcji, dzięki którym holding może zarobić 600 mln zł. KHW miał być pierwszą sprywatyzowaną spółką górniczą, jeszcze w 2005 r. Mimo to na giełdę pierwsza pójdzie Bogdanka. – Są najbardziej zdeterminowani – przekonuje wiceminister skarbu Krzysztof Żuk (w ubiegłym roku pojawiały się pomysły włączenia Bogdanki do któregoś z koncernów energetycznych – red.). Resort skarbu nie wyklucza też w ciągu kilku miesięcy samodzielnej prywatyzacji dwóch koksowni – w Zabrzu i Wałbrzychu.

– To podważa plan tworzenia grupy węglowo-koksowej na bazie JSW. Jest ona zapisana w strategii dla górnictwa do 2015 r. – uważa Steinhoff. Wicepremier Waldemar Pawlak w rozmowie z „Rz” zapewnił, że na razie to alternatywne pomysły.

– W latach 2005 – 2006 podjęto prace nad utworzeniem grupy węglowo-koksowej na bazie JSW, włączając do JSW kopalnię Budryk i koksownie. Budryk jest w JSW, a docelowo przy tworzeniu grupy JSW powinna być większościowym udziałowcem Koksowni Przyjaźń, Polskiego Koksu, Kombinatu Koksowniczego Zabrze SA oraz Zakładów Koksowniczych w Wałbrzychu – utrzymuje resort gospodarki.

– Akcje spółek węglowych mogłyby kupić fundusze – uważa Michał Marczak z DI BRE Banku. – To spółki surowcowe, jak KGHM. I tak jak część inwestorów wierzyła w KGHM, podobna grupa może uwierzyć w spółki węglowe.

Maksymilian Klank (były szef Kompanii Węglowej), Zbigniew Łukaszczyk (wojewoda śląski), Mirosław Kugiel (nowo wybrany prezes KW) i Leszek Jarno (były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej) – to czterej wymieniani na Śląsku na giełdzie kandydatów na nowego wiceministra gospodarki ds. górnictwa. Jeden z nich może zastąpić Eugeniusza Postolskiego odwołanego na własną prośbę półtora tygodnia temu.

– To musi być ktoś stąd, kto zna branżę, wolelibyśmy nie mieć drugiego Pawła Poncyljusza – ocenia Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Jedno z tych nazwisk pada najczęściej: Jarno. – To świetny fachowiec, postawił JSW na nogi – mówi jeden z jego byłych współpracowników. Związkowcy też stawiają na niego. – Ale Jarno pracujący teraz jako prezes Odlewni Żeliwa SA dla grupy kapitałowej Gwarant na objęcie funkcji może się nie zgodzić, choćby ze względów finansowych – mówi jeden z naszych rozmówców.

Pozostało 84% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca