Wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją ustawy obowiązującej od września 2007 r. już miesiąc później skierował do Trybunału rzecznik praw obywatelskich. Jest szansa, że wyrok zapadnie 8 lipca, a wtedy może się zakończyć wielomiesięczne zamieszanie.
Zgodnie z tzw. ustawą WOH na powstanie każdego sklepu większego niż 400 mkw. muszą się zgodzić władze lokalne, a jeśli jego powierzchnia przekracza 2 tys. mkw., także sejmik wojewódzki. Ograniczenia dotknęły całą branżę – nie tylko sklepy spożywcze, ale meblowe, centra handlowe czy salony samochodowe. – Dobrze się stało, że Trybunał względnie szybko zdecydował o zajęciu się ustawą, co oznacza docenienie wpływu tych regulacji na inwestycje w handlu – mówi Krzysztof Kajda, ekspert PKPP Lewiatan, która też zaskarżyła ustawę.
RPO w swoim wniosku argumentował, że ustawa głęboko ingeruje w sferę wolności działalności gospodarczej, ponieważ rozpoczęcie i prowadzenie handlu będzie możliwe wyłącznie za zgodą administracji, a działalność bez zezwolenia jest zagrożona karą.
Zdaniem autorów projektu miał on za zadanie utrudnić rozwój wielkich sieci handlowych, których ekspansja odbywa się kosztem małych i średnich sklepów. Ustawa spowodowała jednak paraliż, ponieważ Ministerstwo Gospodarki, choć jest do tego zobowiązane, nie zdołało ogłosić rozporządzenia wykonawczego. Dokument miał ustalić zakres analiz o wpływie inwestycji na lokalny rynek pracy i infrastrukturę, które to przedsiębiorca, występując o zgodę, musi złożyć. Dopiero powstał jego projekt, a do końca czerwca mają potrwać konsultacje społeczne. Dlatego formalnie od niemal roku nie można dostać zgody na budowę większego sklepu, a firmy budują je na podstawie pozwoleń uzyskanych wcześniej.
Zwolennicy jednak nie składają broni. – Ustawa na pewno nie zostanie uchylona. Mogą się pojawić wątpliwości co do jednego punktu, ale łatwo je usunąć – mówi Waldemar Nowakowski, były poseł Samoobrony, autor projektu. – Jeśli Trybunał będzie miał zastrzeżenia, to już gotowa nowelizacja ma te wątpliwości usunąć. Ustawa powinna zostać, jej celem nie jest ograniczanie rozwoju branży, tylko jej ucywilizowanie – mówi Jan Rakowski, prezes Kongregacji Przemysłowo-Handlowej, która pracowała przy projekcie nowelizacji zgłoszonym w lutym przez PiS. Jednak i ona, podobnie jak nowelizacje zakładające uchylenie ustawy w całości, przygotowane przez kluby LiD i PO, nie zostały nawet przekazane pod obrady sejmowych komisji.