Chiny i Indie to absolutni liderzy zestawienia. W przypadku pierwszego z państw indeks wyliczany przez firmę doradczą A.T. Kearney (biorący pod uwagę m.in. koszty budowy, rentowność i ryzyko inwestycji) wynosi aż 968 pkt. Indie, drugie w zestawieniu, mają już tylko 215 pkt.

Zresztą niemal cała czołówka rankingu to kraje Azji i Bliskiego Wschodu. – Tam w najbliższych latach inwestycje w nieruchomości sięgną 4,1 bln dolarów – przewiduje Aleksander Kwiatkowski, prezes A.T. Kearney w Polsce. Dodaje, że w 2007 r. inwestycje na całym świecie sięgnęły 1,7 bln dolarów.

Analitycy A.T. Kearney uważają, że rynki Ameryki Północnej i Europy Zachodniej są już nasycone. – Tam niewiele się będzie stawiało, tymczasem w wielu częściach świata są ogromne potrzeby związane nie tylko z infrastrukturą, ale i innymi nieruchomościami – mówi Kwiatkowski. W tym kontekście wymienia Polskę, którą w regionie wyprzedziła tylko Rosja. – Polska to obecnie najlepsza w Europie lokalizacja inwestycji w nieruchomości. To tu globalni gracze powinni przenosić budowlane żurawie – komentuje.

Nasze atuty to dość małe ryzyko inwestycyjne i spore możliwości zarobku. Niestety, szanse te wynikają z zapóźnień, zwłaszcza infrastrukturalnych. Jest też wielki popyt na biurowce, a i Euro 2012 wymusi sporo inwestycji. – Jestem pewien, że na nieruchomościach w Polsce będzie można jeszcze sporo zarobić – przekonuje Kwiatkowski.