Halfords to w Wielkiej Brytanii marka znana przez każdego – specjalizuje się w sprzedaży rowerów, ale ma też bardzo bogatą ofertę akcesoriów samochodowych czy różnego typu sprzętu sportowego. Firma zatrudniająca 10,5 tys. pracowników prowadzi 450 sklepów głównie w Wielkiej Brytanii, ale także jest już obecna w Irlandii i Czechach.
Pierwszy sklep Halfordsa w Polsce ma ruszyć jeszcze w grudniu we Wrocławiu. Ile spółka chce ich otworzyć w dłuższej perspektywie i jakie środki może w naszym kraju zainwestować – tego nie wiadomo. Firma nie odpowiedziała na pytania „Rz”, choć potwierdziła plany otwarcia pierwszego sklepu w Polsce.
Nowy gracz może wstrząsnąć polskim rynkiem, który rośnie w stabilnym tempie kilku procent rocznie, a jego wartość ma w tym roku sięgnąć, według szacunków firmy badawczej Euromonitor International, 1,9 mld zł. Ta wartość nie jest zaskakująca. Z badania Banku Cetelem wynika, że aż 22 proc. Polaków zadeklarowało zakupy sprzętu sportowego w przyszłym roku. Na ten cel wciąż przeznaczamy bowiem znacznie mniej niż obywatele innych, europejskich krajów. Statystyczne polskie gospodarstwo w ub. r. przeznaczyło na sprzęt sportowy 126 euro, podczas gdy w Niemczech było to 976 euro, a we Francji 807 euro.
Perspektywy rozwoju rynku są bardzo dobre. Zwłaszcza dla brytyjskiej grupy z niezłym zapleczem finansowym. W roku obrachunkowym zakończonym w marcu 2008 r. przychody Halfordsa wyniosły 797,4 mln funtów, rosnąc o 7,2 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
Zysk operacyjny wzrósł o ponad 10 proc., do 90,2 mln funtów. – Rynek sportowy w Polsce ma ciągle duże możliwości rozwoju. Oznacza to, że wciąż jest miejsce dla nowego gracza. Co więcej, wejście nowej sieci z kolejnymi markami może spowodować spadek cen sprzętu, który oczywiście będzie adekwatny do skali rozwoju Halfordsa w Polsce – mówi Sebastian Januszko, konsultant z TNS OBOP.