Problemy Opla zaostrzają kłopoty finansowe firmy-matki – General Motors, która znalazła się na progu bankructwa. Wczoraj mówił już o tym otwarcie prezes koncernu Hans Demant. Wyjaśnił jednak, że chodzi mu o zabezpieczenie finansowania w przyszłości, a nie już w tej chwili. – Zależy nam na zapewnieniu przyszłości firmy w Europie i zachowaniu miejsc pracy – powiedział. Zdaniem niemieckiego dziennika „Handelsblatt” chodzi o uzyskanie 500 mln euro gwarancji kredytowych.
[wyimek]500 mln euro gwarancji kredytowych chce od państwa Opel AG[/wyimek]
O możliwości ubiegania się o wsparcie dla Opla mówił już w połowie października prezes General Motors Europe Carl-Peter Forster. Wówczas usłyszał w Berlinie krótkie „nein”. Teraz sytuacja jest znacznie gorsza, ale i Bruksela otwarcie ostrzega, że pomocy dla motoryzacji nie będzie.
Na razie Opel stara się unikać zwolnień, podtrzymuje jedynie plany zamknięcia fabryki w Miluzie we Francji, w której pracuje 1260 osób. W Niemczech i Polsce wprowadził kilkutygodniowe przerwy w pracy (w Gliwicach przerwa rozpoczyna się w najbliższy poniedziałek i potrwa do 21 listopada).
Opel, podobnie jak większość producentów europejskich, odnotował gwałtowny spadek sprzedaży. Jego październikowe wyniki były o 25 poc. gorsze od wrześniowych. To jednak nic przy kłopotach Chryslera (-50,3 proc.), Jaguara-Land-Rovera (-36,2 proc.) czy Hondy (-27,6 proc.).