Bruksela poważnie traktuje pomysł stworzenia alternatywy dla Gazociągu Północnego. Ma nawet nazwę dla konsorcjum, które zajęłoby się inwestycjami i sprowadzaniem gazu z regionu Morza Kaspijskiego i z Bliskiego Wschodu.
– To nie będzie kartel ustalający ceny, ale konsorcjum otwarte dla wszystkich zainteresowanych firm. Również dla PGNiG – mówi „Rz” Ferran Tarradellas Espuny, rzecznik unijnego komisarza ds. energii. Wstępna nazwa konsorcjum to Caspian Development Corporation. Ma ono zajmować się inwestycjami, a w przyszłości także pośrednictwem w sprzedaży gazu. Komisja Europejska projekt wymyśliła i – jak twierdzi rzecznik – wstępnie przedyskutowała z krajami producentami, jak i z europejskimi przedsiębiorstwami.
– Projekt będzie korzystny dla obu stron. Sprzedawca będzie miał dostęp do pojedynczego punktu sprzedaży, a nabywca mniejszej ilości surowca nie będzie musiał sam negocjować cen – wyjaśnia rzecznik Komisji. Rozpoczął się pierwszy etap projektu – Bank Światowy i Europejski Bank Inwestycyjny przygotują analizę ekonomiczną, a w połowie 2009 r. zostaną opracowane zasady budowy konsorcjum.
Bruksela o południowych korytarzach energetycznych rozmawia z krajami produkującymi surowce i tymi, przez które będą one transportowane – z Turkmenistanem, Azerbejdżanem, Irakiem i państwami Bliskiego Wschodu. Nie wyklucza kontaktów z Iranem i Uzbekistanem.
Pomysł powołania Caspian Development Corp. oznacza nowe podejście Komisji Europejskiej do kwestii bezpieczeństwa dostaw surowców. Unia zużywa ok. 500 mld m sześc. gazu rocznie (ponad 60 proc. musi importować). Estonia, Łotwa, Litwa oraz Polska, Słowacja, Finlandia i Bułgaria są całkowicie uzależnione od dostaw z Rosji. Według ekspertów w 2020 r. import będzie pokrywać 73 proc. zapotrzebowania UE. Dziś w dostawach dominuje Rosja, mocną pozycję jako dostawcy mają Norwegia i Algieria.