Zagrożona jest budowa pierwszego wojennego okrętu powstającego w wolnej RP – korwety Gawron, najdroższego przedsięwzięcia w marynarce, o wartości znacznie przekraczającej 1,2 mld zł.
Zenon Kosiniak-Kamysz, wiceminister obrony narodowej odpowiedzialny za modernizację armii, potwierdza, że ze względu na kłopoty stoczni MON wstrzymuje podpisanie kontraktu z Thales Nederland na wyposażenie korwety w skomplikowany elektroniczny system walki. Ma on kosztować ponad 600 mln zł. Holendrzy wygrali w tym roku przetarg, a Marynarka Wojenna wynegocjowała szczegóły zamówienia na integrację systemów radarowych, rozpoznania i uzbrojenia. Sytuację komplikuje fakt, iż start inwestycji zależy też od uzgodnień offsetowych z zagranicznym dostawcą tych systemów.
– Gdyby stocznia upadła, armia miałaby problem nie tylko z dokończeniem Gawrona, ale także remontem głównej jednostki logistycznej ORP „Admirał Xawery Czernicki” – mówi wiceminister.
Marynarka Wojenna nie dopuszcza myśli o upadku stoczni, bo tylko ona w kraju dysponuje technologią remontowania systemów bojowych eksploatowanych aktualnie okrętów.
Stocznia, która co roku dostaje wielomilionowe zlecenia remontowe od marynarki, miała finansowe kłopoty już w przeszłości. Firma została w 2005 roku skomercjalizowana, a potem dokapitalizowana kwotą 50 mln zł przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Potem jednak pojawiły się zarzuty, że pieniędzy nie wykorzystano do zmodernizowania spółki.