Popyt jest tylko na złoto. Cena jednej uncji przekroczyła wczoraj 1000 dolarów. Ceny kruszcu będą wysokie, dopóki utrzymają się obecne nastroje na rynkach.
A te są fatalne – nie ma więc co się dziwić, że na rynkach jest tanio, a będzie jeszcze taniej. – Popyt jest wyjątkowo słaby i zapewne tak zostanie co najmniej do drugiego kwartału – uważa Dan Smith ze Standard Chartered.
Dla rynku miedzi i cynku pesymistyczne informacje przychodzą z budownictwa, gdzie sytuacja wciąż się pogarsza. Większość analityków jest zdania, że ceny miedzi spadną poniżej 3 tys. dol. za tonę, a w przypadku cynku, zresztą tak samo jak i aluminium, powinny się ustabilizować na obecnym poziomie. W piątek tona aluminium kosztowała 1300 dol. Wyższe ceny mogą się pojawić dopiero w drugim kwartale. Na razie jedynym wsparciem są zakupy chińskiego rządu, który – nie chcąc doprowadzić do prawdziwego załamania – zaczął skupować metale na rezerwy.
Ani cięcia produkcji, ani próby werbalnego podtrzymania cen przez OPEC nie są w stanie wyhamować spadku cen ropy. Nawet zmniejszenie się zapasów w Stanach Zjednoczonych nie było wystarczającym impulsem do pobudzenia popytu. Zdaniem Harry’ego Tchilinguriana, analityka BNP Paribas, taka sytuacja utrzyma się co najmniej do połowy roku. Baryłka Brenta w tym okresie nie będzie droższa niż obecnie – trzeba będzie za nią płacić ok. 40 dol.