Stało się to, co przez ostatnie lata wydawało się niemożliwe. Rosyjski koncern został udziałowcem jednej z trzech najważniejszych firm paliwowych w Europie Środkowej (węgierski MOL, austriacki OMV i polski PKN Orlen to regionalni potentaci). Surgutneftetgas skorzystał z okazji, jaką dał mu austriacki koncern OMV. Firma ta sprzedała swój ponad 20-proc. pakiet akcji spółki MOL.

Austriacy postanowili pozbyć się udziałów po tym, jak zdołali doprowadzić do fuzji obu koncernów, o którą zabiegali przez prawie dwa lata. Zawarli transakcję z Rosjanami, nie oglądając się ani na opinie Węgrów, ani Komisji Europejskiej, pomimo że ta stara się ograniczyć ekspansję rosyjskich koncernów gazowych i paliwowych w krajach Wspólnoty. – Politycznie to wygląda źle i jest kolejnym dowodem na to, że austriackie działania w zakresie energetyki nie są całkowicie zgodne z interesami energetycznymi Unii – stwierdził cytowany przez agencję Bloomberg Pierre Noel z brytyjskiego Electricity Policy Forum.

Surgutneftegas zapłaci za pakiet akcji MOL, którego akcje notowane są na parkietach w Budapeszcie i w Warszawie, 1,4 mld euro, czyli prawie dwa razy tyle, ile obecnie jest on wart na giełdzie (jedną akcję wyceniono na 19,2 tys. forintów, podczas gdy po sesji poniedziałkowej – na 10,2 tys.). Transakcja zaskoczyła wielu ekspertów. Do tej pory Surgutneftegas, który jest czwartym co do wielkości producentem ropy w Rosji, nie angażował się w inwestycje kapitałowe za granicą. – Choć w rosyjskim koncernie przeważa prywatny kapitał, to na pewno Kreml z zadowoleniem przyjął tę transakcję – mówi anonimowo jeden z nich.

Obecność tej właśnie rosyjskiej firmy w akcjonariacie węgierskiego MOL wydaje się bardziej do przyjęcia, niż gdyby to był Łukoil czy Gazpromnieft. Zwłaszcza że węgierska firma jest właścicielem większości krajowej sieci gazociągów.