Najsłabsi padają jak muchy

W I kwartale liczba upadłości wzrosła o 11 proc. – wynika z badań Euler Hermes. Najwięcej firm z problemami jest na Mazowszu i Śląsku, ale fala bankructw zaczęła się już rozszerzać poza duże ośrodki

Publikacja: 06.04.2009 09:10

Trans Południe, wielka firma transportowa z Dębicy, ogłosiła upadłość w ubiegłym miesiącu

Trans Południe, wielka firma transportowa z Dębicy, ogłosiła upadłość w ubiegłym miesiącu

Foto: youtube

Już 105 firm ogłosiło upadłość w pierwszym kwartale 2009 roku – wynika z raportu firmy ubezpieczeniowej Euler Hermes, do którego dotarła „Rz”. To o

11 proc. więcej niż pomiędzy początkiem stycznia a końcem marca roku 2008. Ale wkrótce będzie jeszcze gorzej, bo tendencja wzrostowa dopiero się zaczyna. – Rozpatrzenie wniosków upadłościowych złożonych na początku roku może zająć kilkanaście tygodni. Liczba upadłości może znacznie się zwiększyć w kwietniu lub w maju – twierdzi Tomasz Starus, dyrektor działu oceny ryzyka w Euler Hermes.

O tym, jak duży może to być wzrost, świadczy piramida wniosków w warszawskim sądzie upadłościowym, największym w Polsce: od początku roku do 27 marca wpłynęło ich 112, czyli blisko dwa razy tyle, ile rok wcześniej. Taką sytuacją nie jest zdziwiony Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

– Wiele firm było tworzonych na czas gospodarczej prosperity. Nie sprawdziły się w trudnych warunkach – tłumaczy.

W pierwszym kwartale najwięcej firm zbankrutowało w województwach mazowieckim (21) i śląskim (15). To regiony zdominowane przez eksporterów, w których kryzys uderzył najmocniej i najwcześniej. Ale efekty szybko zaczęły się rozszerzać poza największe ośrodki gospodarcze – zmniejszyły się bowiem zamówienia od liderów branż, wzrosły za to opóźnienia w płatnościach. W porównaniu z ubiegłym rokiem prawie dwukrotnie wzrosła liczba bankructw na Dolnym Śląsku, a trzykrotnie na Warmii i Mazurach, gdzie kłopoty przeżywają zakłady branży drzewnej i meblarskiej. Zwiększa się też liczba plajt z powodu opcji walutowych: dokładnie przed tygodniem sąd ogłosił upadłość Krośnieńskich Hut Szkła. Miesiąc wcześniej z tego powodu upadło Elwo, spółka z grupy Rafako.

Według Euler Hermes największy udział w puli upadłości (31 proc.) mają firmy produkcyjne. Ale od stycznia zwiększył się udział przedsiębiorstw usługowych (z 16 do 24 proc.) oraz firm zajmujących się sprzedażą detaliczną. To zły prognostyk, bo w obu sektorach większość stanowią małe firmy rodzinne, a te często nawet nie mają pieniędzy na postępowanie upadłościowe. – Gdy bessa się nasila, po prostu znikają z rynku, a statystyki nawet tego nie obejmują

– mówi Grzegorz Błachnio, analityk Euler Hermes.

Patrząc przez pryzmat branż, można zaobserwować stopniowe rozszerzanie się problemu. Od początku roku pogorszyła się kondycja branży metalowej. Upadło aż 11 firm produkcyjnych oraz cztery dystrybucyjne. To m.in. efekt zapaści w motoryzacji i budownictwie: pierwsza mocno przycięła zamówienia, drugie zużywa mniej stali zbrojeniowej.

Źle dzieje się także w branży tekstylno-odzieżowej, gdzie splajtowało osiem firm, w tym dwie hurtownie. Ten sektor zawsze był zagrożony tanią konkurencją z Azji, ale do tej pory sobie radził. Teraz jednak dobija go załamanie popytu na rynku krajowym. Efektem było ogłoszenie dziesięć dni temu upadłości firmy Molton zależnej od Monnari, a w ubiegłym tygodniu wniosek upadłościowy Galerii Centrum.

– Przedsiębiorcy znieśliby spowolnienie, gdyby przyszło łagodnie. Ale szybkość obecnych zmian jest zbyt duża, by mogli je zneutralizować – uważa Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Z dramatycznym spadkiem zamówień nie mogą sobie poradzić zwłaszcza transportowcy.

– W najgorszej sytuacji znalazły się duże firmy, którymi przez lata mogliśmy się szczycić – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Przykładem jest Trans Południe, wielka firma transportowa z Dębicy, która ogłosiła upadłość w ubiegłym miesiącu. W minionym kwartale spadła natomiast liczba upadłości w budownictwie – z 18 do 10. Nie jest to jednak zapowiedź lepszej koniunktury dla branży: według Euler Hermes coraz więcej mniejszych firm zmuszonych do cięcia cen przechodzi do szarej strefy, by zaoszczędzić na podatkach.

Masz pytanie wyślij e-mail do autora: [mail=a.wozniak@rp.pl]a.wozniak@rp.pl[/mail]

Już 105 firm ogłosiło upadłość w pierwszym kwartale 2009 roku – wynika z raportu firmy ubezpieczeniowej Euler Hermes, do którego dotarła „Rz”. To o

11 proc. więcej niż pomiędzy początkiem stycznia a końcem marca roku 2008. Ale wkrótce będzie jeszcze gorzej, bo tendencja wzrostowa dopiero się zaczyna. – Rozpatrzenie wniosków upadłościowych złożonych na początku roku może zająć kilkanaście tygodni. Liczba upadłości może znacznie się zwiększyć w kwietniu lub w maju – twierdzi Tomasz Starus, dyrektor działu oceny ryzyka w Euler Hermes.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Biznes
Gdzie wyrzucić woreczek po ryżu? Wiele osób popełnia ten sam błąd
Biznes
Trump pozbywa się papierowych słomek. To (częściowo) dobra decyzja, mówią ekolodzy
Biznes
TikTok powraca do sklepów z aplikacjami Apple i Google w USA
Biznes
Kto dostarczy okręty dla Polski, nowe cła USA i zmiany w programie mieszkaniowym
Biznes
Trzech faworytów w wyścigu o okręty podwodne dla Polski