– To nowe zjawisko, w poprzednich latach nie spotkałem się z takimi sytuacjami – komentuje Kiejstut Żagun z KPMG. – Otrzymujemy coraz więcej zapytań od firm, które otrzymały unijne granty – mówi Jacek Błoński z Lewiatan Business Angels, instytucji, która inwestuje w przedsiębiorstwa z wysokim potencjałem rozwojowym. – Ale nie faworyzujemy ich, dla nas najistotniejsza jest jakość projektu i kadr, które będą go wdrażać w życie – podkreśla.
Podczas konkursu na unijne granty firmy przechodzą surową ocenę kondycji finansowej. By otrzymać wsparcie, trzeba uwiarygodnić 100 procent źródeł finansowania projektu – czy to z kredytu, czy to z własnych zapasów. Tylko pod takim warunkiem firma podpisuje umowę o dotacje. Ale projekty, które teraz mają być realizowane z unijną pomocą, powstawały jeszcze w ubiegłym roku, gdy wszystkie prognozy mówiły o dynamicznym rozwoju polskiej gospodarki. – Można podejrzewać, że kryzys w wielu wypadkach pokrzyżował wcześniejsze plany przedsiębiorców – uważa Michał Gwizda z firmy doradczej Accreo Taxand.
– Już po podpisaniu umowy o dotację bank zmniejszył naszemu klientowi, spółce z branży IT, gwarancje kredytowe, zmieniło się też otoczenie rynkowe – opowiada Wojciech Dołkowski z firmy doradczej Doinvest. – Stąd pomysł na poszukanie inwestora – dodaje. Kontrakt zostanie wkrótce zawarty. Pieniądze – ok. 400 tys. – ma wyłożyć osoba prywatna w zamian za mniejszościowy pakiet udziałów. Do realizacji projektu dołożyć ma się jeszcze bank – ok. 1 mln zł. Dotacje z UE to także ok. 1 mln zł.
Doinvest jest także operatorem platformy internetowej ”Szukam inwestora”. – Takich ogłoszeń, w których firmy z unijnymi grantami szukają partnera kapitałowego lub kupca, rzeczywiście pojawia się coraz więcej – mówi Dołkowski.
Jednym z nich jest np. anons firmy z woj. śląskiego, która dostała wsparcie na produkcję domów w nowej, opatentowanej technologii. Teraz szuka inwestora, który wyłoży aż 8 mln zł. Przedstawiciele przedsiębiorstwa nie chcą komentować sprawy na łamach prasy.