W listopadzie zachorowało 260 tysięcy osób. Jeśli nie zaczną się mrozy, w grudniu – zdaniem epidemiologów – może zachorować jeszcze więcej. Według szacunków „Rz” firmy i pacjenci z powodu epidemii wydadzą do końca roku ponad 220 mln zł.
– Jeśli grypa przebiega łagodnie, to za leki pacjent zapłaci ok. 50 zł – tłumaczy Iwona Mosiej-Skłodowska, lekarka z Warszawy. Jeśli potrzebny jest antybiotyk, koszty rosną o 20 – 30 zł.
Na podstawowe leki ok. 260 tys. chorych wydało więc w listopadzie ok. 13 mln zł. Zapłacili z własnej kieszeni, ponieważ większość tych lekarstw nie jest refundowana przez NFZ. Wydatki mogły być wyższe, bo według szacunków Jana Bondara, rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS), tylko co piąta osoba z grypą zgłasza się do lekarza. Pozostali leczą się domowymi sposobami lub zamawiają prywatne wizyty. – W porównaniu do początku września ich liczba wzrosła o połowę – przyznaje Dariusz Puławski, szef Centrum Medycznego Alcor.
[wyimek]260 mln zł wydamy do końca roku na walkę z epidemią, jeśli szybko nie wygaśnie[/wyimek]
Choroba to dodatkowy koszt dla firmy i dla ZUS. Przeciętnie chory na grypę zostaje w domu przez tydzień, a co dziesiąty dwa razy dłużej. Każdy pracujący dostaje za czas choroby wynagrodzenie od pracodawcy albo zasiłek chorobowy z ZUS. Z naszych szacunków wynika, że firmy zapłaciły w listopadzie prawie 58 mln zł pensji dla chorych, a ZUS wypłacił im. ok