Rosjanie oficjalnie zaprosili Polskę do udziału w projekcie kaliningradzkim i zaproponowali współpracę przy realizacji pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Obie oferty usłyszał w Moskwie w piątek minister infrastruktury Cezary Grabarczyk przy okazji spotkania międzyrządowego zespołu. Ale pozostaną najpewniej tylko na papierze.
– Wydaje się mało prawdopodobne, by któraś z polskich firm skorzystała z zaproszenia, zwłaszcza że inwestycja w Kaliningradzie uchodzi za konkurencyjną wobec planowanej przez Litwinów i popieranej przez Unię Europejską Ignaliny II – mówi jeden z ekspertów.
– Tym bardziej że Polska Grupa Energetyczna, którą stać byłoby na takie wydatki, ma swój własny projekt do zrealizowania i to jest dla niej priorytet.
[wyimek]15 mld dol. może kosztować pierwsza polska elektrownia atomowa, która ma ruszyć w 2020 r.[/wyimek]
Rosjanie w lutym formalnie zaczęli realizację inwestycji w obwodzie kaliningradzkim. Chcą tam wybudować elektrownię o mocy ok. 2,4 tys. MW. Pierwszy etap prac planują zakończyć w 2016 r., drugi – dwa lata później. Projekt kontrolować będzie Rosatom, ale szuka udziałowców, którym może zaoferować w sumie 49 proc. udziałów w nim i dostęp do wyprodukowanej energii. Proces formowania konsorcjum potrwa do końca tego roku.