Licząc w dolarach – według stanu na koniec czerwca – kapitalizacja polskiej giełdy zwiększyła się o 49,2 proc. (o 58,3 proc. w złotych). Podobnym tempem rozwoju może się pochwalić giełda w Stambule, która urosła przez rok o 48,8 proc., licząc w dolarach.
Pozostałe parkiety w Europie były już zdecydowanie słabsze. O 18,5 proc. zwiększyła się kapitalizacja Nasdaq OMX Nordic, o 17,1 proc. urosła giełda szwajcarska, a o 12 proc. parkiet w Budapeszcie. Największy spadek kapitalizacji – o 41,6 proc. – zanotowała natomiast giełda w Grecji. Spadek o 0,7 proc. zaliczyła też giełda w Wiedniu, największy konkurent giełdy warszawskiej.
Gdyby nie spadek wartości złotego, GPW byłaby prawie bezkonkurencyjna także na świecie. Wzrost kapitalizacji warszawskiego parkietu liczony w walucie lokalnej był niższy jedynie od wzrostu giełdy w Kolombo (94 proc.). Licząc w dolarach, szybciej od Warszawy rozwijało się już pięć rynków na świecie.
– Dynamika rozwoju GPW to nie tylko wzrost kapitalizacji czy obroty, ale także poszerzanie produktowe i tworzenie nowych rynków. Te przedsięwzięcia będą procentować w kolejnych latach – zapewnia Ludwik Sobolewski, prezes GPW. Dwa ostatnie duże debiuty na warszawskim parkiecie nie wywindowały kapitalizacji, tylko zmniejszyły straty powodowane przez spadki indeksów i osłabienie złotego. Rekordowe rozmiary warszawski parkiet miał bowiem w marcu – jego kapitalizacja przekroczyła 162 mld dol. W maju (wtedy debiutowało PZU) spadła ona do nieco ponad 145 mld dol. Po czerwcu (mimo debiutu Tauronu) było to już tylko 138 mld dol.