To oznacza, że rynek wzrósł o 6,2 proc. w porównaniu z końcem czerwca ubiegłego roku. W ciągu drugiego kwartału przybyło 16 analizowanym firmom flotowym około 2,5 tys. aut. Wzrost nie jest duży, ale może wynikać z tego — jak podkreślają przedstawiciele branży — że małe firmy z opóźnieniem zareagowały na kryzys i dziś mniej chętnie inwestują w park samochodowy.
— Cały rynek flotowy to może być obecnie 100-120 tys. pojazdów — mówi Leszek Pomorski, prezes ING Car Lease oraz szef Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów (PZWLP). Nie wszystkie firmy flotowe są bowiem zrzeszone w związku. — Obejmujemy 65-70 proc. firm, chcielibyśmy w przyszłości reprezentować 80-85 proc. rynku — dodaje.
Jego zdaniem potencjał rynku to 500 tys. — Zainteresowanie usługami wynajmu w Polsce jest bardzo duże i wciąż rośnie. Perspektywy są zatem dobre. Najpopularniejszym produktem jest full service leasing (tzw. pełen wynajem długookresowy — od red.) — mówi Leszek Pomorski. Jego zdaniem rynek czeka konsolidacja, ale dojdzie do niej zapewne w przyszłym roku. Nie będzie to łączenie firm, a raczej będzie się odbywać na zasadzie przejmowania portfeli. W maju tego roku Arval Service Lease Polska ogłosił, że planuje przejąć większość portfela Daimler Fleet Management Polska.
Największą liczbą pojazdów dysponował na koniec czerwca Masterlease (19,7 tys.). Za nim znalazły się LeasePlan Fleet Management, Arval Service Lease, ING Car Lease oraz Carefleet. Ta ostatnia firma w ostatnim czasie podpisała dwie umowy z instytucjami państwowymi. Najpierw z resortem skarbu na dostarczenie i obsługę 18 pojazdów (wartość kontraktu to 1,7 mln zł), a następnie z ZUS na 3 samochody (325,1 tys. zł). Najpopularniejszym modelem flotowym został tradycyjnie ford focus.