Nie ma już najmniejszych szans, aby do września, jak chciała strona polska, Litwini odbudowali 19-kilometrowy odcinek torów łączących rafinerię w Możejkach z granicą łotewską. Właśnie ten fakt może przesądzić o przyszłości litewskiej spółki w ramach grupy Orlenu. Bez zmiany decyzji ta inwestycja wciąż będzie nierentowna.
Biuro prasowe największego polskiego koncernu naftowego nie chciało wczoraj skomentować tej sprawy i odpowiedzieć na pytania, jakie mogą być strategiczne decyzje dotyczące tej firmy. Zapytaliśmy o stanowisko przedstawiciela właściciela kontrolnego pakietu Orlenu – wiceministra Skarbu Państwa Mikołaja Budzanowskiego.
– Dziś jest jeszcze za wcześnie, aby jednoznacznie przesądzać o przyszłości firmy Orlen Lietuva – stwierdził w rozmowie z „Rz” Mikołaj Budzanowski. – Natomiast jest to niewątpliwie ten moment, w którym należy bardzo poważnie rozważyć dalsze działania i decyzje właścicielskie. Priorytetem jest odzyskanie rentowności rafinerii i kontynuowanie działalności, ale nie należy wykluczyć całościowej dezinwestycji – dodał.
Zdaniem wiceministra kluczowa dla trwałego odzyskania rentowności przez Orlen Lietuva jest właśnie logistyka. Stąd intensywne działania strony polskiej w kwestii odbudowania linii kolejowej na odcinku rafineria – granica. Przed dwoma laty Litwini rozebrali tamtejsze tory.
[wyimek][srodtytul]2,8 mld dol.[/srodtytul] wydał w 2006 roku płocki koncern na zakup Możejek[/wyimek]