[b]"Rz:"[/b] Na początku roku grupa Coface oceniła, że światowy kryzys już się skończył, ale nadal jest spore ryzyko baniek spekulacyjnych. Czy dziś ta ocena jest podobna?
[b]Jerôme Cazes:[/b] Tak, choć nieco poprawiliśmy naszą prognozę na ten i następny rok; oceniamy, że nie widać już ryzyka podwójnego dna i nawrotu kryzysu w najbliższych 12, a nawet 18 miesiącach. Co prawda przewidujemy pewne spowolnienie w części państw – Polsce to nie grozi – na przełomie tego i przyszłego roku, jednak będzie ono marginalne. Wzrost gospodarczy na świecie zwolni z ok. 3,4 proc. w tym roku do 3,2 proc. w przyszłym. To oczywiście nie jest wspaniała wiadomość, ale przynajmniej nie grozi nam podwójne dno.
[b]A ryzyko baniek spekulacyjnych?[/b]
Nadal się utrzymuje. Jednak paradoksalnie może je zmniejszyć fakt, że raczej nie sprawdzą się optymistyczne prognozy dla amerykańskiej gospodarki, które część ekonomistów głosiła na początku tego roku. Według nich, gospodarka USA miała urosnąć w 2010 o 3,5, a nawet o prawie 4 proc. Gdyby tak się stało, byłoby to niezwykle niebezpieczne. Mogłoby bowiem wywołać wygórowane oczekiwania, a kryzysy zdarzają się właśnie wtedy, gdy mamy nadmierne oczekiwania nieoparte na mocnych podstawach. W porównaniu z sytuacją sprzed trzech, czterech miesięcy oczekiwania wobec wzrostu w USA są teraz bardziej realistyczne, co oznacza, że Stany Zjednoczone muszą się przyzwyczaić do niższego tempa wzrostu niż w poprzedni cyklu gospodarczym. To ogranicza ryzyko baniek. Nadal jednak zwracamy uwagę na ogromną ilość spekulacyjnego kapitału na świecie, który tylko czeka na jakąś ładną opowieść. Dziś oczywiście wszyscy są bardzo ostrożni, ale jeśli nie będzie postępu w regulacjach finansowych, to za jakiś czas kolejna bajka znów rozgorączkuje inwestorów. To może dotyczyć miedzi, Chin – czegokolwiek, co szybko przyciągnie cały ten kapitał, bardzo szybko tworząc nową bańkę spekulacyjną.
[b]Czy sądzi pan, że wcześniejsze plany zaostrzenia regulacji finansowych wejdą w życie? Część z nich wprowadzono, ale wydaje się, że teraz, gdy ryzyko nawrotu krachu już minęło, mniej jest gotowości do reform?[/b]