W Stanach około 30 proc. samolotów wykorzystywanych do podróży biznesowych to maszyny kupione na współwłasność przez kilka osób. W Polsce takich samolotów jest na razie sześć. — Udziały kupują głównie firmy — mówi Piotr Długiewicz, prezes Sky Share Club.
Udział w samolocie, czyli ósma część maszyny kosztuje 300 tys. zł. Do programu wchodzi się na cztery lata. - Po jego zakończeniu właściciele sprzedają maszynę, a co za tym idzie swoje udziały. Odzyskują ok. 75 proc. włożonych pieniędzy - wyjaśnia Długiewicz.
Udziały można jednak sprzedać wcześniej. I takie przypadki się zdarzają. Cena wówczas jest indywidualnie ustalana z nowym nabywcą. Jak dodaje Długiewicz, niektórzy z jego klientów kupują po kilka udziałów.
Jeden udział upoważnia do korzystania z maszyny przez 75 godzin w ciągu roku. Maszyny Cirrus SR 22, najpopularniejsze w programie współwłasności poruszają się z prędkością 300 km na godzinę. Na pokład zabierają czterech pasażerów. Właściciele muszą też za utrzymanie maszyny zapłacić. Rachunki przypadające na jeden udział to około 3500 zł miesięcznie. Obejmują serwisowanie samolotu, jego naprawy czy ubezpieczenie.
- Jeden z programów obejmuje również usługi pilota, niektórzy wolą jednak pilotować maszyny sami - mówi Długiewicz. Do takich osób należy architekt, prof. Stefan Kuryłowicz, który raz w tygodniu lata z Warszawy na wykłady do Wrocławia.