Nie będzie abolicji dla piratów drogowych

Dostałeś mandat – musisz go zapłacić albo iść do sądu. Jeśli nie masz pieniędzy, spróbuj rozłożyć mandat na raty, bo nikt ci go nie podaruje

Publikacja: 07.11.2010 23:37

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że w jednej z pomorskich gmin wójt myśli o mandatowej abolicji. Sprawdziliśmy. Niestety, to tylko plotka.

– To nieprawda – mówi „Rzeczpospolitej” Leszek Kuliński, wójt Kobylnicy. – W gminie stoją cztery maszty, na których zamontowane są fotoradary. Wszystkie zostały zaakceptowane przez policję, bo te miejsca są niebezpieczne: przejście dla pieszych czy okolice szkoły. Każde z urządzeń jest oznakowane. Kobylnica zarabia na mandatach ok. 7,5 mln zł rocznie.

Dlaczego wójt nie chce wprowadzić abolicji dla ukaranych kierowców?

– Nie ma podstaw prawnych, by to zrobić – mówi „Rz”. Wójt korzysta jednak z innych możliwości, by pójść na rękę kierowcom w trudnej sytuacji. Jeśli kwota przerasta możliwości finansowe sprawcy wykroczenia, ma on szansę spłacić mandat na raty. Kiedy zbyt szybka jazda była uzasadniona sytuacją życiową, np. kierowca wiózł rodzącą kobietę do szpitala, może liczyć nawet na darowanie mandatu.

– Takich wyjątkowych sytuacji mam w ciągu roku około 20 – mówi Kuliński.

Zapytaliśmy autorów ustawy fotoradarowej (chodzi o uchwalone niedawno zmiany w kodeksie drogowym) o zdanie w sprawie abolicji mandatowej.

– Nie mogliśmy nawet myśleć o takiej abolicji, ponieważ nie ma podstaw prawnych do jej wprowadzenia – potwierdza zdanie wójta Kulińskiego Tomasz Połeć, główny inspektor transportu drogowego (szefujący formacji, która od 1 stycznia 2011 r. przejmie fotoradary i postępowanie związane z karaniem za nadmierną prędkość).

Rzecz w tym, że poza przejęciem postępowania przez Główną Inspekcję Transportu Drogowego i ustawieniem fotoradarów w miejscach naprawdę niebezpiecznych, niewiele się zmieni. Rok temu Sejm uchwalił ustawę, która dawała szansę na prawdziwą rewolucję w karaniu piratów drogowych. Zamiast mandatów za wykroczenia mieli oni płacić kary administracyjne. Wówczas też można było myśleć o abolicji. Zmiany zablokował jednak wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który kilka przepisów ustawy uznał za niekonstytucyjne.

Krzysztof Tchórzewski, poseł pracujący nad ustawą fotoradarową, mówi, że podczas prac w Sejmie nikt nie zgłosił propozycji wprowadzenia abolicji.

– Nawet gdyby taka padła, miałaby niewielkie szanse na poparcie – ocenia dla „Rz”.

Powód? W grę wchodzą naprawdę duże pieniądze. Straciłyby więc i budżet państwa, i budżety samorządów.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że w jednej z pomorskich gmin wójt myśli o mandatowej abolicji. Sprawdziliśmy. Niestety, to tylko plotka.

– To nieprawda – mówi „Rzeczpospolitej” Leszek Kuliński, wójt Kobylnicy. – W gminie stoją cztery maszty, na których zamontowane są fotoradary. Wszystkie zostały zaakceptowane przez policję, bo te miejsca są niebezpieczne: przejście dla pieszych czy okolice szkoły. Każde z urządzeń jest oznakowane. Kobylnica zarabia na mandatach ok. 7,5 mln zł rocznie.

Biznes
Aktywa oligarchów trafią do firm i osób w Unii poszkodowanych przez rosyjski reżim
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
Dlaczego Polacy boją się założenia firmy?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne