Światowy transport lotniczy wylatuje z recesyjnego dołka. Tylko w Europie linie borykają się jeszcze ze stratami – wynika z najnowszego raportu American Express i danych IATA (Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych). Wszystko wskazuje na to, że z zapaści wyjdzie również LOT.
Popyt na bilety lotnicze jest coraz większy, i to przede wszystkim w klasie biznes. Przewoźnicy to zauważyli i powoli zaczynają podwyższać ceny. Nawet teraz, po kłopotach z silnikami w A380, niemal z cudem graniczy zdobycie biletu w klasie pierwszej lub biznes superjumbo Lufthansy czy Emirates. Rejsy między Ameryką i Europą są zazwyczaj wypełnione do ostatniego miejsca.
Przewoźnicy stanęli przed dylematem: czy popyt na podróże jest już tak wysoki, że opłaca się sięgnąć po odstawione na czas kryzysu maszyny?
Średnie ceny biletów tak na trasach wewnętrznych, jak i międzynarodowych nadal są niższe o 4 proc. niż rok temu, ale spadek ten z pewnością wyrówna się lada dzień, nadchodzi bowiem sezon świątecznych przelotów.
Najszybciej drożeją podróże lotnicze w USA, gdzie statystyczna podróż klasą biznes kosztowała w sierpniu 676 dol. – o 140 proc. więcej niż w 2009 r. Podróż klasą ekonomiczną równała się wydatkowi 455 dol., co oznacza, że była droższa o 20 proc. A do Europy z Nowego Jorku to wydatek 3,4 tys. dol. wobec 2,4 tys. cztery lata temu.