Mimo wzrostu liczby zleceń sytuacja w branży transportowej wciąż daleka jest od stabilizacji – ostrzega wywiadownia gospodarcza Euler Hermes. Potwierdza to sytuacja przedsiębiorstwa Equus z Małopolski. Mimo dużej liczby zleceń – obsługiwało wielkie sieci handlowe – złożyło wniosek o upadłość. Podobne przypadki mogą się powtórzyć, bo wysokie koszty działalności przy wymuszonym ostrą konkurencją niskim poziomie marż mogą wkrótce pociągnąć w dół kolejnych przewoźników. – Sytuacja zaczyna przypominać zamknięte koło – wyższe koszty ponoszone przez przewoźników uniemożliwiają zakup nowego taboru, co z kolei obniża ich rentowność i blokuje inwestycje – mówi dyrektor biura oceny ryzyka w Euler Hermes Tomasz Starus.

A firmy potrzebują inwestycji, bo rynek zleceń zaczyna rosnąć. Według danych GUS towarowy transport samochodowy przewiózł w okresie od stycznia do października o 12,2 proc. ładunków więcej niż w tym samym czasie przed rokiem. Wzrost jest widoczny zwłaszcza w ostatnich miesiącach: w październiku przewozy były rok do roku o ponad 3 proc. wyższe.

[wyimek]26 plajt firm transportowych ogłosiły w tym roku sądy gospodarcze[/wyimek]

Dlatego spora część przewoźników zdołała poprawić kondycję. Świadczy o tym mniejsza w tym roku liczba upadłości (w ciągu trzech kwartałów sądy ogłosiły jedynie 26 plajt firm transportowych), a także lepsze wskaźniki rentowności obrotu. Ale wciąż są one niższe niż przeciętna dla ogółu przedsiębiorstw. Może to utrudniać pozyskanie kredytów na zakup sprzętu. Zagrożeniem dla branży są także rosnące ceny paliw i proponowany przez Ministerstwo Infrastruktury nowy system opłat drogowych.

Według wywiadowni Dun & Bradstreet w branży transportowej odnotowano w październiku ponaddwukrotny wzrost wartości zaległych faktur w porównaniu z 2009 r. Wzrosły także zaległości w stosunku do tych z końca września – z 23,9 mln zł do 34,9 mln zł.