W ubiegłym roku wartość transakcji sesyjnych sięgnęła 414 mld zł, o 18 proc. więcej niż w 2009 r. Wliczając w to tzw. pakietówki (dość często wykorzystywane przez resort skarbu przy sprzedaży mniejszościowych udziałów) obroty sięgnęły 469 mld zł. To tylko 10,5 mld zł mniej niż w rekordowym dla warszawskiego parkietu 2007 r.
[wyimek]414 mld zł wyniosły obroty sesyjne na GPW w całym ubiegłym roku[/wyimek]
Najbardziej aktywnym brokerem był – podobnie jak rok wcześniej – DM Banku Handlowego. Wprawdzie w grudniu wyprzedziły go ING Securities i Credit Suisse Securities, ale przewaga zdobyta wcześniej pozwoliła zachować mu dystans do rywali. Udział DM BH w obrotach akcjami to 14,6 proc. wobec 13,7 proc. w 2009 r. – Fakt, że nasze obroty rosły szybciej niż rynek, tłumaczę dobrymi relacjami z polskimi i zagranicznymi klientami, udziałem w wybranych transakcjach Skarbu Państwa, jak i napływem nowych inwestorów z zagranicy, którzy wybierali nasze usługi – mówi Witold Stępień, prezes DM BH.
Na drugim miejscu z 10,2-proc. udziałem w rynku rok zakończył ING Securities, lider z 2008 r. Trzecim (z udziałem 8,3 proc.) był Dom Maklerski BZ WBK, który utracił maklerów i zlecenia na rzecz Credit Suisse. To właśnie szwajcarska instytucja, która zdecydowała się wrócić na polski rynek i zbudować lokalny zespół, zyskała najwięcej w porównaniu z 2009 r. – Nasza decyzja o otwarciu biura w Warszawie pokazuje, że aby być poważnym graczem na rynku, trzeba mieć bezpośredni kontakt z lokalnymi inwestorami – dodaje Tomasz Bardziłowski, szef CS w Polsce.
Udział zdalnych brokerów z w rynku akcji wzrósł z 9 do 16,8 proc. Tylko w grudniu odpowiadali za 21,7 proc. zleceń w ujęciu wartościowym. Zagraniczne banki inwestycyjne przyciągnęły do Warszawy duże prywatyzacje. Od kilku miesięcy swoje systemy testują także Nomura i Morgan Stanley, co sugeruje, że ten rok także może należeć do zdalnych członków GPW.