W tym roku odbiorcy zapłacą za węgiel średnio o 10 – 20 proc. więcej niż w ubiegłym, w zależności od regionu. Dla pośredników w sprzedaży węgla może to być zima stulecia pod względem zysków.
Np. grupa PSW Holding, hurtowy sprzedawca węgla, odnotuje w tym sezonie wzrost zamówień o 20 – 30 proc. – W tym roku oczekujemy rekordowych zysków. Poziom zainteresowania przekroczył nasze oczekiwania i nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich zamówień – mówi Piotr Krawczyk, dyrektor zarządzający PSW Holding. Według niego podaż polskiego węgla kurczy się m.in. na skutek wzrostu eksportu. Sprzedawcy węgla zarabiają teraz najwięcej na imporcie węgla (po 11 miesiącach 2010 r. 12,2 mln ton), głównie z Rosji. Jest tańszy od polskiego o 20 – 25 proc. i cieszy się wśród polskich odbiorców coraz większym zaufaniem. Zdaniem ekspertów import ze Wschodu będzie wzrastał, bo odbiorców węgla w Polsce przybywa.
Kto nie zaopatrzył się w węgiel wcześniej, może mieć teraz problemy z jego zakupem. Poza tym surowiec jest drogi. Cena tony grubego węgla dochodzi do 1000 zł. Choć w marcu czy lipcu, gdy popyt jest najniższy, ceny spadają. Ale kto wtedy myśli o zakupie kilku ton węgla. A na każdej tonie można wówczas zaoszczędzić nawet 200 zł.
Nieco tańszego węgla można szukać bezpośrednio w kopalniach. – Ale u nas sprzedaż dla odbiorców indywidualnych to ok. 1 proc. całej – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Podobnie marginalną część stanowi ona w Katowickim Holdingu Węglowym. – Węgiel gruby i średni to tylko 17 – 18 proc. naszej produkcji – mówi Wojciech Jaros z KHW. Pytany o różnice w cenie w kopalni i składzie wylicza, że wpływają na to podwyżka VAT, koszty transportu i koszty własne składów opału.
Kopalnie mogą sugerować ceny autoryzowanym sprzedawcom, a pozostali sami decydują o cenach. Z szacunków „Rz” wynika, że marża niektórych przekracza 20 proc. Ale to niejedyny powód wyższych cen czarnego złota. Wpływ na ceny mają rosnące koszty wydobycia i spadek produkcji (w 2010 r. według GUS o 1,7 proc., do 76,6 mln ton). Do tego dochodzą wyższe koszty siły roboczej (na płace kopalnie wydają rocznie 8 mld zł).