Przez pierwszą połowę dnia 27 przywódców będzie wspólnie dyskutować o sytuacji w Libii. Przed godziną 17 szefowie rządów "dziesiątki" spoza strefy euro opuszczą salę i odlecą z Brukseli do swoich stolic. I rozpocznie się szczyt strefy euro.
Na cztery dni przed tym wydarzeniem wciąż nie wiadomo, jakie są plany niemiecko-francuskie. Przedstawiony spontanicznie na szczycie UE 4 lutego pakt dla konkurencyjności – zestaw instrumentów prowadzących do większej koordynacji w strefie euro – nie spotkał się na razie z entuzjazmem. – Jest wiele czynników wpływających na konkurencyjność. To nie znaczy, że każdy z nich musi być wprowadzony w każdym kraju – mówił Jyrki Katainen, fiński minister finansów. Był on gospodarzem spotkania szefów rządów należących do chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, czyli większości w UE, które odbyło się w ostatni weekend w Helsinkach i miało na celu przygotowanie politycznego gruntu pod euroszczyt w Brukseli. Widać było wyraźnie, że na razie żaden z postulatów francusko-niemieckich nie może liczyć na pełne poparcie "17". A wśród nich są m.in. wprowadzenie limitu długu publicznego do konstytucji oraz zniesienie indeksacji płac, szczególnie ważne dla Berlina.
W dyskusji wezmą udział szefowie unijnych instytucji: Herman Van Rompuy (Rady Europejskiej) oraz Jose Barroso (Komisji Europejskiej). Ten drugi zamierza przekonywać, że do lepszego zarządzania gospodarczego wystarczą propozycje przedstawione już przez KE, które mają być zaakceptowane na normalnym szczycie Unii 24 – 25 marca. I obowiązujące dla 27 państw, z pewnymi tylko różnicami (np. sankcje) między strefą euro i resztą UE.
Na szczycie w Brukseli po raz pierwszy pojawi się nowy premier Irlandii Enda Kenny, który już w czasie kampanii wyborczej zapowiadał, że będzie chciał renegocjacji surowych warunków unijnej pomocy dla jego kraju. W Helsinkach żadnych obietnic nie uzyskał. Pozostali przywódcy nie wykluczyli takich możliwości, ale Angela Merkel wyraźnie stwierdziła, że do tego będą potrzebne "dalsze zobowiązania i dalej idąca warunkowość". Irlandzkie media są przekonane, że chodzi o podwyższenie podatku CIT. Zdecydowanie przychylny renegocjacji pożyczek zarówno w przypadku Irlandii, jak i Grecji jest unijny komisarz Oli Rehn. W wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Handlesblatt" powiedział: – Widzę niebezpieczeństwo obarczenia obu krajów zbyt restrykcyjnymi warunkami pożyczki".