Czeska firma Mero porozumiała się z koncernem Total w sprawie budowy ropociągu z Czech do Niemiec. Szefowie francuskiej firmy jeszcze w tym miesiącu przyjadą do Pragi, by omówić ostatnie szczegóły inwestycji. Rurociąg ma połączyć czeską rafinerię Litwinov z niemiecką Leuna, do obu ropę dostarczają Rosjanie. Tym samym uda się połączyć tzw. północną nitkę ropociągu Przyjaźń biegnącą z Rosji przez Białoruś i Polskę z południową biegnącą przez Ukrainę, Słowację i Czechy. (Zakład w Leuna zamyka połnocną nitkę ropociągu, a Litvinov – południową).

Czeska firma Mero jest operatorem rurociągu niemiecko-czeskiego  Ingolstadt – Kralupy – Litvinov (IKL), natomiast Total to właściciel rafinerii w Leuna.

Nowy rurociąg nabiera szczególnego znaczenia, poprawiając bezpieczeństwo zaopatrzenia w ropę. W przypadku jakichkolwiek problemów Czesi będą mogli sprowadzać ropę dostarczaną na przykład do Gdańska i dalej przez Niemcy do Litwinowa. Ta inwestycja jest istotna też z punktu widzenia PKN Orlen, który jako właściciel czeskiego koncernu paliwowego Unipetrol kontroluje jego rafinerie – w tym i zakład Litvinov. Poza tym Polska będzie mogła zyskać dostęp do ropociągu łączącego Czechy, Niemcy (IKL) oraz Austrię z terminalem naftowym w Trieście. – Czesi najwyraźniej uznali, że  pora się zabezpieczyć, w razie gdyby rurociąg Przyjaźń przestał tłoczyć rosyjską ropę – mówi anonimowo jeden z ekspertów rynku naftowego. – Niemal co kilka miesięcy pojawiają się ostrzeżenia ze strony rosyjskiego koncernu Transnieft o możliwym ograniczeniu dostaw ropy z powodu bądź to sporu z Ukrainą, bądź z Białorusią.