Nawet przy odbudowie ze zniszczeń japońskie firmy nie zrezygnują z inwestycji w Europie.
– W najbliższych dniach produkcja będzie odbywać się bez zakłóceń, mamy wystarczające zapasy komponentów. Obecnie zbieramy informacje od dostawców odnośnie kolejnych dostaw. Dlatego jeśli wystąpią jakieś utrudnienia w produkcji, to dopiero za kilka tygodni – mówi Grzegorz Górski, rzecznik Toyota Motor Manufacturing Poland w Wałbrzychu. Podobnie wygląda sytuacja w zakładzie Toyota Motor Industries Poland w Jelczu-Laskowicach.
Skutki katastrofalnego trzęsienia ziemi i fal tsunami w ostatni piątek najmocniej odczuła północna część kraju. Dlatego zostały zamknięte fabryki, choćby Sony, Toshiby, Hondy czy Toyoty. – Nie spodziewamy się, aby ostatnie tragiczne wydarzenia w Japonii wpłynęły na działalność przedsiębiorstw w Polsce. Przede wszystkim największa skala zniszczeń ominęła główne obszary przemysłowe Japonii. Jednocześnie z powodu dużej odległości firmy sprowadzające komponenty z Japonii mają znaczne ich zapasy – mówi Tomasz Starus, głównego analityk Euler Hermes.
Problemem mogą być także ograniczenia w dostarczaniu energii, związane z awariami w japońskich elektrowniach atomowych. – Z informacji z centrali wynika, że fabryki Sharp w Japonii pracują normalnie, dlatego przynajmniej na razie nie spodziewamy się utrudnień w dostawach części do polskiego zakładu – podaje biuro Sharp.
Zdaniem analityków ogromne koszty odbudowy ze zniszczeń mogą wymusić sprzedaż części zagranicznych zakładów. Od 1983 r. japońskie firmy zainwestowały poza krajem 911,3 mld dol. – Europa to jeden ze strategicznych celów. W krótkiej perspektywie kataklizm, jaki się wydarzył, może wpłynąć na ich działalność także w Polsce. Jednak długoterminowo projekty nie są zagrożone, firmy chcą tu dalej inwestować – mówi "Rz" Go Shimuta, dyrektor generalny polskiego biura Japońskiej Organizacji Handlu Zagranicznego JETRO.