Reklama
Rozwiń

Dywidenda nie tylko dla akcjonariuszy

Po kilku dniach debaty w rządzie Nicolas Sarkozy postanowił przed świętami wprowadzić w firmach zatrudniających więcej niż 50 osób wypłatę rocznej premii załodze, jeśli podwyższają dywidendę. Ma to być trwała zasada, więc będzie obowiązywać także w 2012 roku.

Publikacja: 25.04.2011 13:16

Nicolas Sarkozy

Nicolas Sarkozy

Foto: AFP

Prezydent Francji zakończył debatę, która wywołała spore zamieszanie, niezadowolenie pracodawców i związków zawodowych. A cała sprawa ma poprawić popularność szefa państwa na rok przed wyborami. Cztery lata temu Sarkozy obiecał na spotkaniu w Ardenach zwiększenie siły nabywczej Francuzów, co się dotąd nie udało głównie z powodu kryzysu finansowego i gospodarczego na świecie.

Wiadomo teraz, że firmy zatrudniające ponad 50 pracowników mają obowiązek, w razie podwyższania dywidendy, wypłaty co roku swych pracownikom premii, której wysokość będzie podlegać negocjacjom. Premia ta będzie zwolniona z kosztów pracowniczych w ramach limitów do ustalenia.

Mniejsi pracodawcy (do 50 osób) będą z kolei zachęcani do wypłacania podobnych świadczeń, zwolnionych z obciążeń fiskalnych. Nie będą zmuszani do tego przepisami. Do wynegocjowania będzie ich wysokość. Władze muszą też sprecyzować, czy wypłata będzie zależeć wyłącznie od wyższej dywidendy, czy także do sytuacji finansowej firm — jak wspomniał prezydent.

Projekt ustawy trafi do parlamentu jeszcze przed nadejściem lata, a według ministra budżetu i rzecznika rządu, Francois Baroin, przepisy wykonawcze zostaną opublikowane w lipcu, aby nowy system mógł zacząć funkcjonować od bieżącego roku.

Szef państwa uznał wcześniej — także w Ardenach — że „jeśli można dawać akcjonariuszom, to także można dawać pracownikom". Wprowadził więc zasadę obowiązkowej premii, a nie obowiązkowych negocjacji, co nie podobało się pracodawcom i resortowi finansów. Prezydent zostawił do wynegocjowania ze związkami stronę praktyczną: wysokość premii, tryb wypłaty (czek, podwyższenie udziału). Nie wspomniał także o konsekwencjach wobec tych, którzy nie zastąsują się do tego obowiązku.

Reklama
Reklama

Wysokość tej premii będzie różna, po negocjacjach w poszczególnych firmach. Do wysokości 1000 euro będzie obłożona 8 proc. składką na świadczenia socjalne, podobnie jak dotychczasowe premie.

Minister pracy, Xavier Bertrand wyjaśnił, że od 2 lat rząd starał się przekazać załogom część zysków pracodawców, ale partnerzy społeczni nie byli skorzy do rozwiązania tej sprawy. — Jeśli firma ma zyski, to nie dzięki również swym pracownikom? — zapytał retorycznie w rozgłośni Europe 1. Ocenia, że z premii może skorzystać 8 mln zatrudnionych w 30 tys. dużych i średnich firmach. Wyraził też życzenie, by premie mogły być wypłacone już od tegorocznych zysków. Według „Le Figaro", najważniejsze spółki giełdowe, tworzące wskaźnik CAC 40 wypłacą 43 mln euro z tytułu dywidendy za ten rok.

Głosy krytyki

Decyzję prezydenta skrytykowali wszyscy, choć z różnych powodów. Dla szefowej organizacji pracodawców MEDEF, Laurence Parisot, to niezrozumiała decyzja, bo krępuje swobodę działalności gospodarczej, odstraszy inwestorów, których kapitał ma ogromne znaczenie dla rozwoju każdego biznesu.

Jej kolega z MEDEF, Etienne Bernard, ocenia ją jako złe posunięcie, dodatkową komplikację dla firm, które tworzą miejsca pracy. — A firmy zatrudniające 50-500 ludzi potrzebują najbardziej akcjonariuszy dla własnego rozwoju. Dywidenda jest narzędziem wynagradzania akcjonariuszy, których trudno znaleźć w małych i średnich firmach — dodał.

Organizacja tych ostatnich CGPME uznała decyzję za dobra dla „ maluchów", ale za złą dla reszty, bo „narzucanie wypłaty premii dla podmiotów z ponad 50 pracownikami narusza swobodę zarządzania nimi".

Sekretarz generalny centrali CFDT, Francois Chereque ocenił jako katastrofalny błąd zasadę obowiązkowej premii, bo to podzieli załogi, ograniczy podwyżki płac, a w rezultacie będzie prezentem dla pracodawców.

Reklama
Reklama

Komunistycznemu CGT nie podoba się improwizacja i zagrania przedwyborcze rządu. Związek CFE-CGC uważa ją za łatanie dziury, bo ta zasada w niczym nie zastępuje obowiązujących już systemów płacowych.

Zdaniem analityków, francuscy wyborcy mogą odrzucić to rozwiązanie jako kiepską namiastkę podwyżek płac, bo gospodarstwa domowe odczuwają już skutki inflacji przy stałych zarobkach, a wielu Francuzów jest złych na Sarkozy'ego, że nie dotrzymał obietnicy zmniejszenia bezrobocia.

Według Stephane Rozesa z firmy doradczej CAP, premie nie poprawią notowań Sarkozy'ego, który okazał się najmniej popularnym szefem państwa i grozi mu porażka wyborcza w 2012 r. — Ludzie chcą podwyżek płac, a nie premii. Nie ufają słowom prezydenta, bo wiele obiecywał, a mało dotrzymał. Teraz każe firmom robić to, czego nie robi państwo — wyjaśnia Rozes.

Prezydent Francji zakończył debatę, która wywołała spore zamieszanie, niezadowolenie pracodawców i związków zawodowych. A cała sprawa ma poprawić popularność szefa państwa na rok przed wyborami. Cztery lata temu Sarkozy obiecał na spotkaniu w Ardenach zwiększenie siły nabywczej Francuzów, co się dotąd nie udało głównie z powodu kryzysu finansowego i gospodarczego na świecie.

Wiadomo teraz, że firmy zatrudniające ponad 50 pracowników mają obowiązek, w razie podwyższania dywidendy, wypłaty co roku swych pracownikom premii, której wysokość będzie podlegać negocjacjom. Premia ta będzie zwolniona z kosztów pracowniczych w ramach limitów do ustalenia.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Biznes
Największy atak na Ukrainę, InPost z kolejnym przejęciem, Polska celem hakerów
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Biznes
Czy grozi nam cybernetyczna kapitulacja? Wojna w internecie się nasila
Biznes
Linda Yaccarino rezygnuje z funkcji prezesa X po kontrowersjach z chatbotem
Biznes
Rząd nie wyklucza wyłączenia X w Polsce przez skandaliczne wpisy Groka
Biznes
Norwegia wyrzuciła rosyjskich rybaków ze swoich wód. Stanowili zagrożenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama