Katoka to jedno z najbogatszych złóż diamentów na świecie. W końcu lat 90. Lew Lewajew, izraelski biznesmen urodzony w sowieckim Taszkiencie, kupił 18 proc. akcji firmy górniczej Katoka Ltd. wydobywającej w Angoli diamenty. Zapłacił 20 mln dol. Sprzedającym był większościowy właściciel angolskich diamentów – rosyjski koncern Alrosa, potrzebujący gotówki na regulację zobowiązań. W umowie zapisano, że Alrosa będzie mieć prawo pierwokupu, jeżeli Lewajew zechce sprzedać akcje.
I zechciał, ale jak napisał "Kommiersant", zanim Rosjanie się o tym dowiedzieli, diamentowe akcje już zmieniły właściciela. Sprytny Lew Lewajew sprzedał swoje 18 proc. z 20-krotnym przebiciem (za ok. 400 mln dol.) chińskiej spółce China Sonangol. Ta powstała w 2004 r. firma z Hongkongu jest największym odbiorcą angolskiej ropy.
Fiodor Andriejew, prezes Alrosy, napisał do wicepremiera Aleksieja Kudrina, do niedawna stojącego na czele rady nadzorczej koncernu, że prawnicy przygotowują ekspertyzę transakcji. Rosjanie mają jednak nikłe szanse jej zaskarżenia.
Lew Lewajew nie sprzedawał bowiem 18-proc. diamentowych udziałów (te mogła kupić tylko Alrosa), ale swoją zarejestrowaną w jednym z rajów podatkowych firmę Daumonty, do której te udziały należały.
Katoka to dla Alrosy kura znosząca złote jajka. W 2010 r. przychody wyniosły 527,3 mln dol., a zysk netto 111,8 mln dol. Na dywidendzie Rosjanie zarobili 36,7 mln dol. Alrosa (25 tys. pracowników) przy sprzedaży na poziomie 3,2 mld dol. wypracowała zysk ok. 192 mln dol.