W ciągu 20 lat produkcja węgla brunatnego w kraju spadła o 13 mln ton, a zatrudnienie zmniejszyło się o 11 tys. osób – wynika z raportu Porozumienia Producentów Węgla Brunatnego.
Tylko w 2010 r. udział energii elektrycznej pozyskanej z tego paliwa w stosunku do 2009 r. spadł o 6 proc. – To może prowadzić do wniosku, że krajowy system elektroenergetyczny nie kieruje się kryterium ekonomicznej opłacalności, jeżeli ogranicza moce oparte na najtańszym paliwie – uważa Adam Pietraszewski z PPWB.
Zgodnie z polityką energetyczną Polski do 2030 r. udział węgla brunatnego w produkcji energii elektrycznej ma spaść do 21 proc. Tyle że w tym czasie jej produkcja wzrośnie z ok. 130 TWh rocznie do 205 TWh. To oznacza, że z węgla brunatnego wytwarzać się będzie nie 39, ale 43 TWh. Trzeba będzie więcej paliwa, którego wydobycie spada. W 2010 r. – m.in. nie tylko przez powódź, ale i przez wyczerpywanie się zasobów.
Konieczne będzie więc uruchomienie nowych kopalń. W Polsce rozważane jest to w okolicach Gubina i Legnicy. Koło Gubina koncesje na rozpoznanie złóż ma PGE, właściciel m.in. największej w Europie elektrowni na węgiel brunatny – Bełchatowa. – Realizacja tego projektu jest bardziej realna niż w Legnicy, chcemy w tym współuczestniczyć z nowymi technologiami, mieliśmy już spotkanie z PGE – mówi „Rz" Marian Kostempski, prezes Kopeksu, producenta maszyn górniczych.
PGE myśli o nowej odkrywce m.in. dlatego, że bloki w Bełchatowie czekają remonty. W 2010 r. ruszyły modernizacje dwóch. Ich moc wzrośnie o kilka procent, ale wtedy zaczną się prace w kolejnych. Przed końcem roku do użytku zostanie oddany nowy, ale od 2015 r. zdolności Bełchatowa znów spadną – trzeba będzie wyłączyć dwa najstarsze bloki. Nie spełniają standardów UE.