Rynek motoryzacyjny znalazł się w głębokim dołku. W sierpniu liczba rejestracji nowych aut zmalała w porównaniu z lipcem aż o 14,3 proc. Według instytutu Samar to najgorszy wynik w tym roku. I choć ruch w salonach tradycyjnie się zmniejsza w wakacje, to teraz nie ma perspektyw na odbicie jesienią.
Łączna sprzedaż w ciągu ośmiu miesięcy wynosi 179,9 tys. aut i jest słabsza od tej sprzed roku o 5,6 proc. Niestety, ten spadek to już stały trend. Zwłaszcza w odniesieniu do klientów indywidualnych, kupujących samochód na własny użytek. Maleje nie tylko sama sprzedaż, ale udział tej grupy klientów w całym rynku. O ile jeszcze w styczniu wynosił ok.
64 proc., o tyle w lipcu skurczył się do 43,6 proc. Jeszcze niższy ma być w sierpniu. Co prawda za pół roku średnia udziału kupujących indywidualnych to jeszcze ponad 51 proc., ale ten wynik nie utrzyma się długo.
– Konsumentów trzymają z dala od salonu rosnące koszty utrzymania, wyższe obciążenia kredytowe i większe ryzyko utraty pracy. A ich niepokój dodatkowo powiększają sygnały o kłopotach gospodarczych Unii Europejskiej – tłumaczy prezes Samaru Wojciech Drzewiecki.
Problemy rynkowe najbardziej uderzają w osoby o mniej zasobnych portfelach. Dlatego najszybciej spada sprzedaż samochodów tańszych, najbardziej popularnych. Od stycznia do lipca liczba nowo rejestrowanych aut klasy niższej średniej (klasy opla astry czy volkswagena golfa) spadła w porównaniu z ubiegłym rokiem o prawie