- Istnieje przepis, że każda kobieta, jeśli jest w zaawansowanej ciąży, musi mieć pismo od lekarza, że może lecieć. Tak, wymagamy takiego pisma po angielsku — oświadczył Michael O'Leary na konferencji prasowej w Madrycie.
Zwołał ją po skardze organizacji konsumenckiej FACUA, która w ubiegłym tygodniu uznała za bezprawne wymagania linii lotniczych Ryanair, aby kobiety będące po 28. tygodniu ciąży, dostarczały stewardesie zaświadczenie po angielsku o stanie zdrowia. „FACUA zwróci się w najbliższych dniach do odpowiednich władz, aby rozpatrzyły, czy nie jest nadużyciem domaganie się przedstawienia dokumentu w języku niebędącym oficjalnym w tym kraju".
Grupa pasażerek, których nie wpuszczono na pokład samolotu z powodu takiego podejścia przewoźnika „ma prawo domagać się kompensaty finansowej" od Ryanaira — uważa organizacja.
O'Leary przyznał, że wie o tym incydencie. Wyjaśnił jednak, że „jest to bardzo proste pismo. Ma tylko stwierdzać, że lekarz uznaje daną panią za zdolną do podróży lotniczej. Jeśli lekarz to stwierdzi, to my to uznamy. Przygotujemy formularz w tej sprawie dostępny w naszej witrynie internetowej, każdy lekarz będzie mógł więc skopiować go i podpisać, a pasażerka może go zabrać ze sobą — mówi prezes Ryanaira.
- Nie staramy się utrudniać kobietom w ciąży latania z nami. Jeśli chodzi o kobiety w zaawansowanej ciąży, to jest to kwestia bezpieczeństwa ich i dziecka, a dla nas bezpieczeństwo jest najważniejsze. — podkreśla O'Leary.