W autosalonach wieje nudą. I nic nie wskazuje na to, by miało się to szybko zmienić. – Oczekiwanego przez dilerów powrotu klientów indywidualnych nie będzie – twierdzą analitycy Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. To właśnie ta grupa odpowiada za spadek sprzedaży nowych samochodów. Jeszcze w styczniu jej udział w rynku wynosił 64 proc. A we wrześniu spadł do zaledwie 41 proc. A naprawdę był jeszcze mniejszy.
Dlaczego? Bo także auta kupowane przez osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą oraz spółki cywilne wykazywane są w statystykach po stronie osób fizycznych. – To oznacza, że faktyczny udział indywidualnych klientów w liczbie kupowanych aut jest na poziomie zbliżonym do 30 procent – mówi prezes Samaru Wojciech Drzewiecki. W wypadku niektórych marek udział klientów indywidualnych w łącznej sprzedaży zmalał nawet d0 10 proc.
Od początku roku liczba rejestrowanych nowych aut zmalała w porównaniu do dziesięciu miesięcy ubiegłego roku o 7,4 proc. do 223,2 tys. sztuk. Najbardziej skurczyła się sprzedaż w grupie marek popularnych. Ale zaczyna także słabnąć popyt na auta z segmentu premium.
Najwięcej traci Fiat – rejestracje skurczyły się od stycznia o przeszło jedną czwartą. Mocno zmalał także udział marki w rynku: z 8,1 do 6,4 proc. Podobnie jest z Toyotą. Japońska marka zmniejszyła swoją sprzedaż o przeszło 20 proc. W rezultacie jej rynkowy udział jest teraz mniejszy od ubiegłorocznego o 1 pkt proc. Ale inni także tracą. W pierwszej dziesiątce o największej sprzedaży zaledwie dwóch importerów – Nissan oraz Hyundai – poprawiło wyniki (za to znacznie: o 15 i 7,6 proc.). Kia zaliczyła spadek dwucyfrowy, a najmniejszy – niecałe 2 proc. – Volkswagen.