Chwieje się rynek samochodów użytkowych. Po kilkumiesięcznej poprawie, zainteresowanie samochodami ciężarowymi zaczyna znowu spadać. Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w październiku liczba rejestracji ciężarówek i autobusów wyniosła niecałe 4,2 tys. sztuk i była o prawie 2 proc. mniejsza niż przed rokiem. W porównaniu do września spadek okazał się jeszcze większy – przeszło 9-procentowy. Okazuje się, że wyniki rynku pociągnęły w dół ciężarowe samochody używane. Stanowią nieco ponad połowę całego segmentu. W ubiegłym miesiącu popyt na nie zmalał w ujęciu rok do roku o jedną piątą. Wobec września – o 15 proc.
To niedobry sygnał, bo wydawało się, że ten segment rynku mocno doświadczony kryzysem 2008 roku zdoła częściowo odbudować kondycję. Do tej pory było całkiem nieźle: od stycznia do października tego roku łączna liczba rejestracji aut użytkowych powyżej 3,5 tony sięgnęła 42 tys. To prawie o połowę więcej niż w tych samych miesiącach przed rokiem. Na ten wynik zapracował wzrost przewozów: według GUS, w trzech kwartałach tego roku zwiększyły się o prawie 22 proc. do 114 mln ton. A jeszcze dwa lata temu rynek przeżywał prawdziwą zapaść. W ciągu dziesięciu miesięcy 2009 roku sprzedaż samochodów ciężarowych zmalała w granicach 53-66 proc. Najbardziej w przypadku największych ciężarówek powyżej 16 ton: łączna sprzedaż tych pojazdów w okresie od stycznia do października skurczyła się z 15,1 tys. w roku 2008 do 5,1 tys. w roku 2009.
O tym, że znowu zaczyna być źle świadczą wskaźniki koniunktury w branży transportowej. W październiku wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury pogorszył się. Pesymistyczne są także oczekiwania przedsiębiorców w zakresie popytu i sprzedały. Niekorzystne są również oceny spodziewanej sytuacji finansowej.
Spadek popytu dotyczy nie tylko dużych samochodów ciężarowych. Słabnie także sprzedaż aut dostawczych. O ile w poprzednich miesiącach sprzedaż pojazdów użytkowych do 3,5 tony rosła, sytuacja zaczyna się zmieniać. W ubiegłym miesiącu liczba rejestracji tych samochodów nie przekroczyła 3,5 tys. sztuk i była mniejsza o 1,4 proc. niż rok wcześniej.
Spadek zainteresowania autami użytkowymi może uderzyć w polskich producentów. Fabryka MAN-a w Niepołomicach produkująca samochody ciężarowe zagrożona była odebraniem przyznanej wcześniej pomocy publicznej, bo wskutek pierwszej fali kryzysu ograniczyła planowane zatrudnienie. Obecnie w zakładzie pracują 392 osoby. Ale wskutek podpisanego w połowie roku porozumienia z rządem zakład musi zwiększyć zatrudnienie do 415 osób i utrzymać je przez 5 lat.