– Będąc eksporterem, trudno wymarzyć sobie lepszy kurs złotego niż ten z końca ubiegłego roku – mówi „Rz" Konrad Pazgad, wiceprezes Konspolu. W 2011 r. – w którym średnio euro kosztowało niemal 4,13 zł, a jego maksymalny poziom sięgnął 4,56 zł – ta czołowa firma drobiarska zwiększyła zagraniczną sprzedaż o jedną piątą.
Pomogły kurs i ceny
Osłabienie złotego pomogło nie tylko firmom mięsnym. Z analizy „Rz" wynika, że łączna wartość eksportu produktów rolno-spożywczych Polski mogła w 2011 r. sięgnąć 62 mld zł. W porównaniu z 2010 r. była o niemal 17 proc. wyższa. Kurs euro jest kluczowy dla firm spożywczych sprzedających swoje towary za granicę. Nadal niemal 80 proc. wartości ich eksportu przypada bowiem na Unię Europejską.
20 mld euro wyniosła łączna wartość importu i eksportu rolno-spożywczego od stycznia do września 2011 r.
Do zwiększania sprzedaży poza Polskę firmy spożywcze zachęcała w 2011 r. nie tylko słabość naszej waluty. – Do poprawy wyników eksportowych przyczyniły się także bardzo wysokie ceny surowców rolnych i żywności na świecie – uważa Michał Koleśnikow, ekonomista banku BGŻ. Wśród tych, którzy na tym szczególnie skorzystali, są firmy mleczarskie. W ciągu trzech kwartałów 2011 r. w górę o ok. 8 proc., mimo spadku wolumenu o ok. 5,4 proc., poszła wartość eksportu polskich serów i twarogów.
Szanse, że w 2012 r. eksport ponownie wzrośnie o kilkanaście procent, są niewielkie. – Na początku tego roku eksporterzy, którzy zazwyczaj podpisują kontrakty kilkumiesięczne, będą jeszcze korzystać ze słabości złotego z końca ubiegłego roku. Kolejne miesiące są jednak obarczone ryzykiem, między innymi dlatego, że spodziewane jest spowolnienie gospodarki w Niemczech, u największego odbiorcy naszych produktów rolno-spożywczych – mówi Andrzej Kalicki, szef Zespołu Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych (FAMMU/FAPA). – Jeżeli nałoży się na to umocnienie naszej waluty, wówczas może dojść do stagnacji w eksporcie żywności.