Sprzedaż towarów luksusowych w USA, z wyjątkiem biżuterii, wzrosła w kwietniu o 1,8 proc. w ujęciu rocznym, co oznacza wyraźne spowolnienie. W ostatnim kwartale 2011 r. wzrost wyniósł 13 proc., a w pierwszym kwartale b.r. spadł do 6,7 proc. – wynika z danych MasterCard Advisors SpendingPulse, który śledzi sprzedaż detaliczną we wszystkich formach płatności. Według firmy sprzedaż biżuterii w USA spadła w kwietniu o 3,7 proc.

Ostrożność najbogatszych klientów odbiła się na wynikach Tiffany'ego, drugiej największej na świecie firmy sprzedającej biżuterię. Nowojorska spółka obniżyła swoje roczne prognozy zysków i sprzedaży. Pytanie brzmi, czy gorsze wyniki Tiffany'ego przeniosą się także na inne gałęzie luksusowej branży takie jak skórzane torby, portfele i obuwie takich jak Saks, Neiman Marcus Group czy Coach.

– Dla branży dóbr luksusowych lata 2008 i 2009 przyniosły załamanie, lata 2010 i 2011 odbicie, a rok 2012 może oznaczać stagnację. Luksus nie może w nieskończoność przebijać reszty gospodarki – powiedział David Schick, analityk Stifel Nicolaus & Company.

Od 2010 r. amerykańscy zamożni klienci coraz chętniej kupowali w luksusowych butikach pomimo, że gospodarka USA nie rozwijała się w tak szybko, jak oczekiwano. W ostatnich 2 latach sprzedaż Coacha, sprzedającego kosztowną skórzaną galanterię, wzrosła o 12 i 15 proc., a sprzedaż odzieżowego Saksa skoczyła w tempie 6 i 8 proc.

Strefa zero dla nieszczęść Tiffany'ego to 175-letni flagowy sklep na nowojorskiej Piątej Alei, gdzie bywalcy Wall Street i europejscy turyści są w stanie płacić po 33 tys. dol. za pierścionek z diamentem. Sklep odpowiada za 8 proc. całkowitej sprzedaży firmy, a ok. 40 proc. jego obrotu zapewniają goście zagraniczni – poinformował Mark Aaron, przedstawiciel Tiffany'ego. Sprzedaż w sklepie na Piątej Alei spadła o 4 proc. wobec zeszłego roku, do czego przyczyniło się obcięcie przez firmy z Wall Street bonusów dla swoich pracowników oraz mniejsza chęć Europejczyków do wydawania pieniędzy kierowana mocniejszym dolarem i kłopotami strefy euro.