Bumar do przezbrojenia

Największa grupa zbrojeniowa w kraju wyjdzie na prostą, jeśli zrezygnuje z mocarstwowych ambicji i zajmie sie prawdziwym biznesem - twierdzi prezes Bumaru

Aktualizacja: 25.06.2012 03:16 Publikacja: 24.06.2012 19:54

Krzysztof Krystowski, prezes Bumaru.

Krzysztof Krystowski, prezes Bumaru.

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Ekonomia24.pl:

Poleciały głowy w pionie odpowiedzialnym w centrali Bumaru za rynek indyjski. Mówi się, że to efekt fatalnej umowy z indyjskim koncernem BEML. Największy w zbrojeniówce kontrakt eksportowy miał podreperować polskie firmy, a stał się źródłem poważnych kłopotów.

Krzysztof Krystowski:

Zwolnienia były konieczne, bo zasadniczo reorganizujemy nasze biuro zajmujące się ważnym indyjskim rynkiem. Umowa na eksport pojazdów technicznych WZT -3 to tylko jedna z przyczyn tego posunięcia. Kontraktu z BEML w obecnym kształcie na pewno nie będziemy realizować, bo jest z technicznego punktu widzenia niewykonalny, a biznesowo nieopłacalny. Występujemy teraz do naszych indyjskich partnerów o możliwość renegocjacji warunków umowy np. tylko parafowanego zobowiązania do tzw. indianizacji, która dziś oznacza pozbawienie naszego zakładu w Łabędach ważnego elementu zamówieniai przeniesienie istotnej części produkcji do Indii. Ale w najbliższym czasie organizacyjnych zmian w grupie zapewne będzie więcej. Musimy przede wszystkim określić nową strategię, która będzie uwzględniała fakt, ze Bumar jest częścią globalnego rynku.

Pański poprzednik także reformował Bumar. Pozostawił słabnącego kolosa, ale z ogromnymi ambicjami, pretendującego do roli narodowego koncernu obronnego.

Reklama
Reklama

Rezygnujemy z tego buńczucznego języka i mocarstwowych strategii. Tym bardziej, że wyniki finansowe z ostatnich lat do nich nie uprawniają. Moim celem jest utworzenie z Bumaru rynkowej firmy, produkującej innowacyjne produkty, a może nawet najlepiej zarządzanego państwowego przedsiębiorstwa w kraju. To wymaga wysiłku, ale da się zrobić. Wykorzystam własne doświadczenie: w swojej karierze byłem już wiceministrem odpowiedzialnym za innowacje w gospodarce, ale nigdy dotąd nie pracowałem w państwowej spółce. Najpierw uczyłem się biznesu w prywatnym, usługowym Impelu, a potem w dużej włoskiej korporacji lotniczej Avio. Niektóre oczywiste w prawdziwym biznesie wartości spróbuję przenieść teraz do Bumaru. Uważam, ze w dzisiejszych czasach przewagę firmie mogą zapewnić ludzie. Ich zaangażowanie, kreatywność, cele jakie sobie stawiają. Obowiązkiem dobrze zarządzanej spółki jest stworzenie takiego systemu, w którym pracownicy będą realizować swoje cele osiągając jednocześnie cele firmy. Proponuję nową hierarchię wartości, czyli ABC Bumaru. Na pierwszym miejscu będzie teraz Armia. Interes i życzenie naszego głównego klienta ma być w spółce sprawą nadrzędną. Na drugim miejscu stawiam Bumar, co oznacza powinność utożsamiania się każdego pracownika z interesem korporacji i stawianie go ponad interes prywatny. Firma państwowa nie może być niczyja, a kierownictwo i pracownicy muszą dbać o nią jak o swoją własną. C jak człowiek, to najważniejszy element sukcesu organizacji. Uważam, że każdy chce wygrywać, osiągać sukcesy i ma prawo pracować w dobrze zarządzanej firmie. Mam wrażenie, że te oczekiwania podziela już teraz znaczna część pracowników. Budowaniem nowej kultury organizacyjnej zajmie się wkrótce nowy wiceprezes ds. personalnych.

Tyle, że o sukcesy może być niełatwo, bo idą czasy coraz trudniejsze dla branży zbrojeniowej. Cięcia i oszczędności na zakupach dla wojska czynią już wszyscy sojusznicy z NATO.

Roszczeniowe przyzwyczajenia, czekanie na mannę z nieba, wyciąganie ręki i wymuszanie państwowych zamówień – to przeszłość. Będziemy je w korporacji eliminować. Ale, paradoksalnie, Bumar ma też dzięki statusowi państwowej spółki przewagę nad konkurencją. Nasza grupa pozostaje kluczowym producentem a zarazem głównym dostawcą armii która wciąż gruntownie się modernizuje, wymienia uzbrojenie i jako jedna z niewielu w NATO ma ustawowo zagwarantowane pieniądze na poziomie 1,95 proc rosnącego przecież PKB na coroczne wydatki obronne w tym inwestycje i zakupy. Przestrzegam tych, którzy nadinterpretują obecne przejściowe kłopoty Bumaru, przejdziemy przez nie i będziemy jeszcze silniejsi.

Dlaczego do tej pory nie potrafiliście uczynić z tego atutu w biznesach z zagranicznymi koncernami?

Nasi zagraniczni partnerzy szukają najkorzystniejszych sposobów, jak sprzedać gotową broń naszej armii. Spróbujemy może mało dyplomatycznie, ale konsekwentnie przypominać, że każde wejście na polski rynek musi się wiązać z przemysłową współpracą z krajową zbrojeniówką. Dlatego podczas ostatnich targów Eurostatory w Paryżu zachęcałem do wspólnych interesów na rynkach trzecich oraz lokowania zamówień w polskich firmach, np. w Bumarze. Na Zachodzie takie podejście do zbrojeniowego biznesu, włącznie z dzieleniem się rynkiem, to standard.

Od lat polskiej zbrojeniówce szkodzi polsko-polska konkurencja. Faktem jest cicha rywalizacja Bumaru z Hutą Stalowa Wola i nadzorowanymi przez MON spółkami remontowymi, a także coraz silniejszymi prywatnymi firmami, np. WB Electronic.

Reklama
Reklama

Z wielkim szacunkiem odnoszę się do osiągnięć innych polskich firm przemysłu obronnego. Z wieloma z nich współpracowałem. Jeśli to będzie opłacalne i racjonalne, możemy robić interesy ze wszystkimi najlepszymi firmami na rynku, współpracując np. przy przyszłym polskim programie pancernym czy przeciwlotniczej Tarczy Polski. Nie wykluczam też tworzenia spółek kapitałowych z obecnymi konkurentami w kraju i za granicą. Nie mam żadnych uprzedzeń, jeśli tylko kooperacja ma ekonomiczny sens.

Czy Bumar rzeczywiście rozważa odstąpienie od hinduskiego kontraktu?

Jeśli byśmy zrealizowali kontrakt w obecnym kształcie, to pogrzebie on gliwicką fabrykę. Wyjściem jest sensowne renegocjowanie umowy. Robimy wszystko, aby ocalić i zrestrukturyzować naszą jedyną fabrykę czołgów. To obecnie najważniejsze zadanie nowego prezesa zakładu i menedżerów z centrali. Jedną z możliwości wyprowadzenia na prostą zadłużonej fabryki jest poszukanie nowych możliwości kooperacyjnych z cywilnymi partnerami.

Czy w nowej strategii holdingu pojawi się giełda?

Na przygotowanie firmy do giełdowego debiutu potrzebujemy trzech lat. To nie tylko droga do pozyskania kapitału na rozwój i inwestycje. Obecność na GPW ma też dodatkową wartość: stabilizuje firmę i utrwala dobre standardy zarządzania. Nie obawiałbym się też większej otwartości, choć wydaje się niecodzienna w zbrojeniowym biznesie. Politykę szczerości w kontaktach z rynkiem właśnie rozpoczęliśmy, powinna służyć odbudowie nadszarpniętego w ostatnich latach wizerunku Bumaru.

CV

Krzysztof Krystowski

Reklama
Reklama

, absolwent zarządzania i informatyki z Wrocławia, ma za sobą doświadczenia menedżera w usługowym Impelu, wiceministra gospodarki w rządach Leszka Millera i Marka Belki. Przed Bumarem kierował polskim oddziałem włoskiej lotniczej spółki Avio i współtworzył  branżowe klastry: podkarpacką Dolinę Lotniczą i śląskie stowarzyszenie firm powiązanych z awiacją. Żonaty, ma trzech synów. W wolnym czasie sięga po książki: od literatury fachowej po beletrystykę i poezję.

Ekonomia24.pl:

Poleciały głowy w pionie odpowiedzialnym w centrali Bumaru za rynek indyjski. Mówi się, że to efekt fatalnej umowy z indyjskim koncernem BEML. Największy w zbrojeniówce kontrakt eksportowy miał podreperować polskie firmy, a stał się źródłem poważnych kłopotów.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Reklama
Biznes
Ścięte rekomendacje dla producentów gier. Faworyt inwestorów jest już tylko jeden
Biznes
Putin ignoruje Trumpa, szansa dla sektora kosmicznego, chipy wracają do Chin
Biznes
Przedsiębiorcy boją się wyższych ceł Trumpa
Biznes
Polak wrócił na Ziemię. Czy wykorzystamy kosmiczną szansę?
Biznes
Ultimatum Trumpa dla Putina, mniej ofert pracy, Bruksela szykuje cła odwetowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama