Jeszcze w 2006 r. Michał Sołowow był na szczycie list najbogatszych. Wówczas jednak jego spółki – Echo Investment (deweloperka), ówczesny Cersanit (płytki ceramiczne) i Barlinek (deski podłogowe) – korzystały z hossy na giełdzie i na rynku nieruchomości. Potem przyszło załamanie związane ze światowym kryzysem i wydawało się, że Sołowow dołączy do takich słabnących tuzów giełdy jak Ryszard Krauze.
A jednak wrócił do pierwszej trójki na listach „Forbesa" i „Wprost". Z majątkiem szacowanym na 7,45 mld zł wyprzedził Leszka Czarneckiego. Było to możliwe głównie dzięki Synthosowi. Wbrew kryzysowi na giełdach jego notowania urosły w cztery lata aż o 650 proc.
Synthos ogłosił przed tygodniem wezwanie na 100 proc. akcji Zakładów Azotowych Puławy. I pożyczył na to 2 mld zł w PKO BP. Połowę akcji Puław ma Skarb Państwa. Jednak w przeciwieństwie do Rosjan z Acronu, którzy chcą przejąć Azoty Tarnów, Sołowow może liczyć na przychylność rządu. – Taki scenariusz bardzo mi się podoba. Puławy pozostaną w rękach polskiego właściciela – powiedział Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki. Rywalem może być za to spółka pracownicza, która sama chciałaby przejąć Puławy.
Puławy to cenny kąsek dla Synthosu, który jest największym w Europie producentem kauczuków emulsyjnych, wartym na giełdzie ponad 8 mld zł. Portfele obu spółek uzupełniają się, największe oszczędności można uzyskać na wspólnych zakupach gazu i energii.
Puławy to jeden z dwóch głównych kierunków działań kieleckiego biznesmena. W ubiegłym roku wziął się też do restrukturyzacji Cersanitu, który zmienił nazwę na Rovese (to zbitka dwóch wyrazów: norweskiego „ro", co oznacza harmonię, spokój, oraz staroangielskiego „vese", co z kolei oznacza wiatr zmian).