Na polskim rynku biur tłumaczeń jest ogromnie dużo, ale – mimo gospodarczego kryzysu, który dotknął wiele sektorów – akurat one na brak pracy nie narzekają. – W naszym przypadku to wynika z rozwoju branży importowo-eksportowej. Jeśli ten rynek będzie się rozwijał, także my będziemy rosnąć – mówi Maciej Grubel, prezes biura tłumaczeń Itamar.
Zdaniem Moniki Popiołek, prezes Polskiego Stowarzyszenia Biur Tłumaczeń (PSBT) i Agencji MAart, mimo że polski rynek jest bardzo rozdrobniony, teoretycznie wciąż jest na nim miejsce na nowe, duże firmy tego typu. – Obecnie założenie lub wejście na rynek firmy tłumaczeniowej oznacza jednak ogromne nakłady finansowe i wymaga bardzo dużej wiedzy. Tylko firmy o ustalonej renomie i specjalizacji nadal się rozwijają i osiągają dobre wyniki. Większość branży przeżywa głęboką recesję – mówi.
PSBT szacuje liczbę biur w Polsce na ok. 1,5 tys. (według GUS firm, które w zakresie działalności mają tłumaczenia, jest ok. 50 tys.). W branży nikt jednak nie spodziewa się konsolidacji. – Na rynku po prostu funkcjonują obok siebie podmioty faktycznie zorganizowane i nastawione na profesjonalizację oraz osoby fizyczne rozliczające się w ramach działalności gospodarczej. Tylko kilka firm międzynarodowych ma w Polsce swoje oddziały, ale z reguły ich udział w rynku polskim jest nikły, bo realizują zamówienia na zlecenie swoich central zagranicznych, a nie klientów lokalnych – podaje Popiołek. W opublikowanym przez firmę Common Sense Advisory rankingu największych firm tłumaczeniowych świata (patrz: wykres) są tylko trzy firmy, które działają m.in. na rynku polskim: to Lionbridge Technologies, Skrivanek i Lidex.
Maciej Grubel szacuje wartość rynku biur tłumaczeń w Polsce na 800 mln–1,1 mld zł.
Żeby nadążać za wyśrubowanymi oczekiwaniami klientów, firmy coraz bardziej inwestują teraz w nowoczesne rozwiązania, które pomagają przyspieszyć ich pracę. – Branża tłumaczeniowa zarówno w Polsce, jak i za granicą przeżywa od ok. dziesięciu lat ogromny rozwój technologiczny. Inwestycje w nowoczesne technologie oraz wdrażane normy to obecnie główne czynniki, które stanowią o przewadze konkurencyjnej jednych firm i spadku znaczenia oraz zasięgu innych – mówi Monika Popiołek.