Europejska marka General Motors postanowiła zachęcić również ceną. Podstawowy Adam kosztuje o 100 euro mniej od najtańszej pięćsetki - 11,5 tys. euro. Ma być sprzedawany z dwoma silnikami benzynowymi 1,2 i 1,4 litra. W późniejszym terminie planowane są mniejsze, które najprawdopodobniej będą produkowane wspólnie z Shanghai Automotive, chińskim partnerem General Motors. Nowe silniki mają pojawić się w 2014 r.
Najmniejszy Opel jest zgrabny, tak samo, jak cacko Fiata z fabryki w Tychach. I nie wygląda jak Opel. Adam wyjeżdża z Eisenach, ma być produkowany na tych samych taśmach, co Corsa. Zaś zdaniem Alfreda Riecka, odpowiadającego za marketing i sprzedaż, na Adamie Opel zarobi, mimo że jest to auto produkowane w Europie Zachodniej, w dodatku w Niemczech. Czyli jest to całkowicie inna strategia od konkurencji, która małe auta buduje raczej na wschodzie Europy.
Na premierze Adama nie pojawili się przedstawiciele zarządu, poza Markiem Adamsem - głównym stylistą marki. Nie ukrywał, że dzięki Adamowi jest szansa na to, że Opel będzie inaczej postrzegany na rynku. Do tego nowego postrzegania idzie także Mokka, która niedługo pojawi się na polskim rynku. Adams uważa, że najmniejsza auto Opla może być nawet postrzegane jako prowokacja i o ile Fiat sprawia jego zdaniem wrażenie auta bardziej „kobiecego", to Adam, jest z pewnością autem „męskim".
Opel ma nadzieję na sprzedanie przynajmniej 40-50 tysięcy swojego mini rocznie. To skromne plany w porównaniu z wynikami Fiata, który sprzedał w Europie w ubiegłym roku ponad 156 tys. „500". Inna sprawa, że 2011 r. był jeszcze rokiem całkiem przyzwoitej sprzedaży w Europie.
Analitycy z rynku samochodowego nie są entuzjastycznie nastawieni do Adama, chociaż przyznają, że jest to auto z przyszłością. Matthew Stover z Gugenheim Securities przyznaje, że autko jest zgrabne i interesujące, ale dla Opla przełomem nie będzie. Wcześniej wiceprezes GM, Steve Girsky nie ukrywał, że Adam ma zmienić wizerunek Opla. I to z pewnością się udaje.