Zarówno przewoźnicy tradycyjni, jak i niskokosztowi (niekoniecznie tani) borykają się z tymi samymi problemami. To spadek koniunktury w Europie i bardzo wysokie ceny paliwa, na których rychły spadek nic nie wskazuje. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych zapowiada, że europejskie linie w tym roku poniosą łączną stratę w wysokości 1,2 mld dolarów. Lwia część tej kwoty to straty tradycyjnych przewoźników. Dla linii niskokosztowych kłopoty konkurencji oznaczają dodatkowy biznes – jak chociażby wzrost połączeń Ryanaira i Wizz Aira z Budapesztu po bankructwie Malevu.
Alex Cruz, dyrektor generalny hiszpańskiej linii niskokosztowej Vueling, nie ma wątpliwości, jak będzie się rozwijał rynek lotniczy w Europie w najbliższym czasie: – Oni się będą kurczyć, my będziemy się rozwijać – mówi.
Ten rozwój jednak już nie jest i nie będzie w przyszłości równie dynamiczny, jak to było dotychczas. W tym roku zniknęły niskokosztowe BMIbaby, Monarch Airlines i FlyBe oraz polski OLT Express.
Nawet jednak model Ryanaira, który przez lata pozwalał mu na zwiększenie rynku w tempie dwucyfrowym, za 2011 rok przyniósł już tylko 5,1 proc wzrostu. W tym roku zapewne będzie to podobny poziom. Nie zmienia to faktu, że wynik finansowy jest dodatni (ostatni rok finansowy 2011/2012 z 30 marca, to 401 mln euro zysku), przy średnim przychodzie z każdego pasażera w wysokości 57 euro w porównaniu z 50 euro w roku 2010/2011. To oznacza jedno: mimo najróżniejszych promocji, biletów za złotówkę i euro – już jest drożej. Wprowadzenie opłat od 4 października za darmowy dotychczas bagaż przewożony na pokładzie przez węgierskie linie Wizz Air należy odczytać jako kolejny sygnał, że tanio już było.
W niektórych niskokosztowych liniach (np. Norwegian) można już się odprawić dzięki aplikacji w smartfonie, zarezerwować miejsce (za opłatą). Inne (turecki Pegasus) zdecydowały się przystąpić do Globalnego Systemu Dystrybucji (GDS), aby zyskać dostęp do większej bazy pasażerskiej. EasyJet zrobił to samo, by przechwycić pasażerów biznesowych. A Norwegian i Vueling oferują nie tylko połączenia z punktu A do B, ale i przesiadki.