Chińczykom będzie bardzo trudno powrócić do dwucyfrowego tempa wzrostu gospodarczego. Trzeba się będzie cieszyć, jeśli uda się na stałe utrzymać tempo w granicach 7-8 proc. PKB — uważa Yu Bin, dyrektor Rady Państwowego Centrum Analiz, państwowej instytucji zajmującej się analizami makroekonomicznymi.
Ten komentarz i drobiazgowe wyjaśnienia, jakie po nim nastąpiły oraz fakt opublikowania ich w oficjalnym pekińskim dzienniku angielskojęzycznym „China Daily" wyraźnie wskazują, że jest to ukierunkowanie dyskusji przed i podczas 18. narodowego Kongresu Komunistycznej Partii Chin. które zostało zaplanowane na 8 listopada. Oczekuje się powszechnie, że podczas obrad zostaną tam wyznaczone nowe kierunki w chińskiej polityce i gospodarce.
Cytowany przez „China Daily" ekonomista nie ukrywa, że byłby zaskoczony, gdyby gospodarce udało się w najbliższych latach osiągnąć średniorocznie wzrost w wysokości 10 proc PKB, co do niedawna nie było niczym nadzwyczajnym. Według Centrum Analiz III kwartał 2012 zakończył się wzrostem na poziomie 7,4 proc., ale w ostatnich trzech miesiącach powinien jednak przyspieszyć.
— Do utrzymana tempa rozwoju gospodarki na obecnym poziomie trzeba będzie wprowadzić reformy. Bez nich i to nie będzie możliwe — uważa Yu Bin. Jego zdaniem najgłębsze z muszą być przeprowadzone w branżach, które były dotychczas postrzegane jako podstawowe — infrastrukturze, motoryzacji, transporcie.
— Chiny w tej chwili muszą poszukać nowych bodźców wzrostowych. Wchodzimy właśnie w okres, kiedy dotychczasowe metody pobudzania gospodarki wyczerpały się, a nowe nie zostały jeszcze uruchomione- mówi Yu Bin. Jego zdaniem chińska gospodarka nadal znajduje się w procesie głębokiej transformacji i musi dłużej potrwać, aby doszło do przełomowych przemian w produkcji energii, transporcie oraz rolnictwie.— Nie uda się tego osiągnąć bez bardziej elastycznych cen, ożywienia w inwestycjach prywatnych.