Przewodnicząca rady administracyjnej firmy Lacoste SA, założonej w 1933 r. przez tenisistę René Lacoste, jednego z czterech słynnych francuskich muszkieterów tenisowych, Sophie Lacoste Dournel ogłosiła najpierw 150 pracownikom firmy, a następnie na konferencji prasowej w Paryżu niezwykle bolesną i trudną decyzję. Postanowiła sprzedać szwajcarskiej firmie Maus Freres swoje 28 proc. udziałów w firmie. Dokładniej firmie Devanlay, kontrolowanej przez Szwajcarów.
„Po przestudiowaniu różnych ścieżek Sophie Lacoste Dournel i rodzinni akcjonariusze, których ona reprezentuje stwierdzili, że wszelkie działania polegające na ciągłym przeciwstawianiu sobie dwóch grup akcjonariuszy szkodziłoby interesom przedsiębiorstwa i jego pracowników" — stwierdza komunikat. „W konsekwencji postanowili rozważyć cesję ich akcji grupie Maus Freres" — dodaje.
Walka o kierowanie firmą
Taki jest koniec waśni ojca Sophie, Michela Lacoste (69 lat), który wcześniej kierował rodzinną firmą i wdał się w konflikt z córką, bo uważał, że nie nadaje się na kierownicze stanowisko. W końcu października ogłosił że sprzeda Szwajcarom, mającym już 35 proc. akcji, udziały swoje i innych akcjonariuszy (w sumie 30,3 proc.) Tym samym Maus stanie się docelowo posiadaczem 100 proc. kapitału producenta koszulek polo i koszul z charakterystycznym symbolem krokodyla.
Sophie Lacoste (36 lat) walczyła przez wiele miesięcy o to, by zając stanowisko ojca. Doprowadziła do zwolnienia go przez radę i zręczną intrygą w rodzinie doprowadziła do przekonania 6 z 11 członków rady za swoją kandydaturą. 24 września została nową przewodniczącą.
Skończyły się więc sentymenty między ojcem i córką. Michel zarzucił jej absolutny brak kompetencji do kierowania firmą, która pośrednio zatrudnia na świecie ponad 20 tys. ludzi. — Ona żyła zawsze z dywidend od akcji, jakie jej dałem, nie spędziła jednego dnia swego życia w firmie — mówił publicznie.