W San Jose jest 106 klinik, w których można nabyć "medyczną" marihuanę. Cztery razy więcej niż w hippisowsko-liberalnym San Francisco, dwa razy niż na podobnym obszarze w Los Angeles, a według Chucka Reeda, burmistrza San Jose "o wiele więcej niż uzasadniałyby to medyczne potrzeby naszej populacji". Marihuanowe kliniki są położone blisko siedzib takich gigantów branży IT jak: Apple, Google, Intel, Yahoo!, EBay, Cisco czy Adobe Systems. Pracownicy koncernów informatycznych są też główną klientelą tych placówek medycznych.

- 40 proc. naszych klientów to pracownicy branży IT. Widzimy dużo inżynierów, dużo programistów - twierdzi Ernie Arreola, menedżer w klinice Palliative Health. Jego placówka oferuje klientom oprócz marihuany w "klasycznej" postaci również mufinki, czekoladki i napoje z marihuaną, a także kursy gotowania potraw z konopiami indyjskimi.

Branża medycznej marihuany przeżywa boom w San Jose, odkąd prezydent Barack Obama zadeklarował w 2009 r., że jego administracja nie będzie ścigała "pacjentów z poważnymi chorobami" sięgających po marihuanę w celach medycznych oraz ich lekarzy zapewniających im taką formę terapii przestrzegających przy tym stanowego prawa. Kalifornia jest jednym z 18 stanów, w których medyczna marihuana jest legalna. Stanowe prawo z 1996 r. przewiduje, że każdy pacjent chcący zakupić konopie indyjskie powinien przedstawić zalecenie od lekarza, że marihuana pomoże mu zwalczyć migrenę, artretyzm lub inną dolegliwość. (Wystawianie recept na marihuanę jest jednak zakazane.) Za taką lekarską rekomendację trzeba zapłacić tylko 40 dolarów, a lekarze w Kalifornii chętnie wypisują takie dokumenty.

- Marihuana jest bardzo popularna wśród pracowników branży IT. Jeśli palisz, nie musisz tego ukrywać. Jeśli nie palisz, akceptujesz to, że inni palą - wskazuje Mark Johnson, prezes firmy ZIte tworzącej aplikacje na tablety i smartfony.