– Jak na razie w Polsce istnieje bardzo dobry klimat do inwestowania dla branży chemicznej, bo ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla są bardzo niskie – mówi Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.
Przypomina jednak, że wciąż bardzo realne są zagrożenia, jakie niesie ze sobą restrykcyjna polityka unijna zmierzająca do dalszej redukcji emisji CO2 i ograniczenia zużycia energii. Jednym z pomysłów Komisji Europejskiej (KE) jest czasowe wycofanie z rynku części uprawnień do emisji, by podnieść ich ceny.
– Przemysł chemiczny jest bardzo energochłonny, dlatego polityka klimatyczna ma ogromny wpływ na opłacalność tej branży. Jeśli KE wdroży swoje pomysły i rozpocznie ręczne sterowanie rynkiem uprawnień do emisji CO2, to nowe inwestycje w branży staną pod znakiem zapytania – ostrzega Kaliś.
Od początku tego roku branża chemiczna jest już obarczona dodatkowymi restrykcjami. Zakres europejskiego systemu handlu emisjami objął bowiem emisje CO2 generowane przy produkcji chemikaliów. Dotąd firmy te ponosiły jedynie koszty emisji związane z produkcją energii (niemal wszystkie duże spółki chemiczne produkują energię na własne potrzeby).
– Przy obecnym stanie rynku uprawnień do emisji CO2 nie widzę większego zagrożenia dla nowych inwestycji w przemysł chemiczny w naszym kraju. Ceny pozwoleń są niskie, i choć oczywiście zmniejszają rentowność projektów, to jednak nie stanowią dla firm aż tak dużego problemu, jak obawiano się jeszcze kilka lat temu – zaznacza Krzysztof Łokaj z Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. Jego zdaniem istotnym ryzykiem jest natomiast niepewność prawna związana z zapowiedziami KE, która chce wprowadzić zmiany do istniejącego pakietu klimatycznego.
– Nie wiadomo, jaki efekt może przynieść zabranie z rynku czy zamrożenie części uprawnień do emisji. Nie wiemy, czy faktycznie podbije ono ceny uprawnień, i jak bardzo – uważa Łokaj. – To powoduje, że firmy planujące inwestycje w Polsce czy w Europie nie mogą precyzyjnie określić opłacalności swoich projektów – dodaje.