Akcjonariusze PLL LOT zdecydowali, że linia ma dalej działać. Właścicielami LOT są Ministerstwo Skarbu Państwa (67,97 proc.), TFI Silesia (25,1 proc.) i pracownicy (6,93 proc.). Wczorajsze Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy zwołał prezes LOT Sebastian Mikosz.
– NWZA zwołuje prezes spółki zgodnie z kodeksem spółek handlowych w sytuacji, kiedy doszło do utraty kapitałów zapasowych i kapitałów własnych powyżej 25 proc. rok do roku. Musiałem więc je zwołać i postawić podstawowe pytanie: czy właściciele chcą, żeby LOT dalej istniał i czy zamierzają dalej pomagać spółce – wyjaśnił prezes LOT w rozmowie z „Rz".
Czas cięć
Sytuacja LOT jest zła: strata przewyższa sumę kapitałów zapasowego i rezerwowych o jedną trzecią i o tyle samo kapitału zakładowego. Ta uchwała – podkreśliła spółka w komunikacie – otworzyła drogę do wdrożenia planu restrukturyzacji.
Resort skarbu państwa na bieżąco informuje Komisję Europejską o procesie restrukturyzacji LOT. Dowodem tego – jak podkreśla rzeczniczka Ministerstwa Skarbu Państwa Katarzyna Kozłowska – jest poniedziałkowa wizyta wiceministra Rafała Baniaka w Brukseli.
Mniej połączeń z Warszawy
Według najnowszych planów mają zostać skasowane połączenia z Warszawy do Barcelony, Zurychu, Berlina i Duesseldorfu oraz takie, które niedawno zostały przywrócone – do Aten, Kairu, Bejrutu. Mniej będzie połączeń do Niemiec z portów regionalnych. Mniejsza liczba tras będzie obsługiwana przez drastycznie ograniczoną liczbę samolotów. Licząca dzisiaj 36 maszyn flota LOT zostanie obcięta o 15 embraerów, a dwa z sześciu dreamlinerów mają być wiosną przyszłego roku wypożyczone innym liniom. To z kolei oznacza, że LOT najprawdopodobniej zrezygnuje również z połączenia do Pekinu, które od czasu, kiedy samoloty latały tam trzy razy w tygodniu, było dużo mniej rentowne niż przy sześciu rejsach tygodniowo.